Korwinowa masakra tępą piłą

Korwin demaskuje absurdy Parlamentu Europejskiego. I swoją ignorancję

Publikacja: 08.07.2014 18:28

Janusz Korwin-Mikke

Janusz Korwin-Mikke

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

Tyle było zapowiedzi. Miało być "masakrowanie lewaków". "Ośmieszanie Unio-Parlamentu". "Rozrabianie i robienie burdelu". Tymczasem debiut Janusza Korwina-Mikkego jako eurodeputowanego jest cokolwiek mało imponujący. Owszem, Korwin "zabłysnął" podczas negocjacji dot. utworzenia eurosceptycznej frakcji w PE, kiedy zaproponował, by na jej skarbnika wybrać "jakiegoś Żyda". Ale jego pierwsze przemówienie na sali plenarnej parlamentu było już dużo mniej efektowne:

Średnio udane są też jego próby ośmieszenia instytucji i procedur Parlamentu Europejskiego, których to kulisy zdradza periodycznie na swoim profilu na Facebooku. Ostatni opisuje spotkanie komisji spraw zagranicznych PE, którego przebieg, widziany oczami Korwina-Mikkego, wyglądał następująco:

CEPy z całej Europy - z Warszawy, z Sofii, z Lizbony - zjechali sie na Ważne Posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych. Na miejscu dowiedzieli sie, że posiedzenie będzie 3 godziny później - więc można pozwiedzać Brukselę - i złożyć Podpis (€306 diety). Potem posiedzenie. Otwiera Nieznany Facet i proponuje na Przewodniczącego innego Faceta. Proponuje wybór przez aklamację. Z góry umówione oklaski, po których Nieznany Facet ogłasza wybór za dokonany i uśmiechnięty ustępuje miejsca nowo-wybranemu Przewodniczącemu Komisji. Ten oznajmia, że przystępujemy do wyboru Vice-Przewodniczących. Na I Vice proponuje p.prof.Ryszarda Legutkę i proponuje wybrać Go d***kratycznie - to znaczy, poprawia się, "tak jak i mnie". Rozlegają się niemrawe oklaski.

(...)Następnie Przewodniczący ogłosił, że plan posiedzeń na ten rok leży przed nami (leżał!) i proponuje przyjąć go bez sprzeciwu (przyjął) - aha (przypomniał sobie): jeszcze mamy mieć ważne posiedzenie w ten czwartek: musimy omówić problem Ukrainy, Gruzji i Mołdawii... Tu chciałem dodać jeszcze problem Anglii, od 1066 roku bezprawnie okupowanej przez Normanów - ale zanim otworzyłem usta punkt został bez sprzeciwu (dieta €306, dojazd: za każdy kilometr 49 euro-centów) przyjęty, a posiedzenie zamknięte.

Niby zabawne i absurdalne: ściągać polityków z całej Europy (i płacić im za to) na kilka godzin tylko po to, by wybrać jej władze. Ale z drugiej strony pokazuje też ignorancję samego autora, który nie zadał sobie nawet trudu, by dowiedzieć się, kto jest przewodniczącym, kim są jego koledzy z komisji, ani jakie zasady tam panują. Korwin nie tyle więc pokazuje bezsens istnienia samej instytucji, lecz bardziej wybierania do niej takich ludzi jak on - oraz innych, którzy jeżdżą do Brukseli po to, by naciskać bezmyślnie przyciski. To rzeczywiście nie ma sensu.

Publicystyka
Marek Kutarba: Jak Polska chce patrolować Bałtyk bez patrolowców?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Rafał Trzaskowski musi przestać być warszawski, żeby wygrać wybory
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Gruzja w ślepym zaułku. Dlaczego nie mogło być inaczej?
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska