Po pierwsze, coraz bardziej nie pojmuję, jak to możliwe, że całkiem spora liczba dorosłych ludzi, którzy na co dzień solidnie pracują, pilnie uczą się, rozsądnie biznesują, żyjąc w ten sposób arytmetycznie, logicznie i fizycznie – jednocześnie odmawia uznania argumentów absolutnych, bezdyskusyjnych i porażających swą prostotą, które lapidarnie ujmuje głośna fraza krążąca w sieci:
„Ta straszliwa katastrofa to również straszliwy wstyd dla nas. Air Force One państwa, które pretenduje do roli europejskiego gracza, rozbija się, ponieważ piloci elitarnej jednostki wojskowej, powołanej specjalnie do przewożenia najważniejszych osobistości, wprowadzili współrzędne pasa w innym układzie niż ten, w którym pracował ich GPS; niewłaściwie korzystali z wysokościomierzy; nie posłuchali wieży, że nie ma warunków; oszukali, a potem ignorowali urządzenie mówiące ludzkim głosem: „podciągnij, lecisz w ziemię"; wreszcie przekroczyli wysokość decyzji, wypatrując przez okna gruntu (eufemizm, zeszli poniżej poziomu pasa). Do tego gorzka wisienka na torcie: nie mieli dopuszczeń, żeby w ogóle tego dnia na tej maszynie wzbić się w powietrze, a te nieaktualne, które mieli, były udzielone bezzasadnie. Srom straszny".
Ci sami moi Rodacy nie dają się oszukać na wadze nawet o dekagram, obrachowywują resztę co do grosza, poprawnie odczytują liczniki, swobodnie obsługują pralkę, kompa oraz ajfona, potrafią bezkolizyjnie prowadzić auto, rozsądnie szacują swoje prywatne interesy (ekstrapolacje, estymacje, związki przyczynowo-skutkowe), nie mylą się przy przelewach etc., etc. - lecz gdy tylko zaczynają myśleć o Smoleńsku, wszystkie te ich umiejętności i sprawności nagle biorą w łeb. Wędrują na śmietnik. Ciemna rozumowa mogiła, stupor nieboszczyka, wiara starożytnych Słowian. Dlaczego tak się dzieje?
Po drugie, bolesne są dla mnie odniesienia patriotyczne. Na wielu znajomych z politycznego i medialnego świecznika zawiodłem się osobiście. Czasami odnoszę wrażenie, że dotknęła ich jakaś zaraza, jakiś wirus, który wyłącza logiczne myślenie o weryfikowalnych faktach, i zarazem uczynnia jakieś hormony zła, które każą im kwestionować prawomocność smoleńskich ustaleń wszystkich instytucji państwa, a ludzi odmiennych zapatrywań uważać za zdrajców, kanalie lub debili. Przesadzam tylko dla uwypuklenia istoty problemu. Nieprawy (nielegalny, niekompetentny, nieuczciwy) ma być – według tych polityków i tych mediów – ten prezydent, ten premier, ten parlament, ten samorząd, ta prokuratura, te sądy, ta armia i ta policja. Dla mnie to jest wprost tragedia, bo to moi Rodacy i moja Polska. Nie mam, i ze względu na wiek nigdy już nie będę miał innego swojego społeczeństwa i innego swojego państwa.
Moja ostatnia nadzieja w tegorocznych wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Może ich twarde liczbowe wyniki jasno wskażą, że ów sposób myślenia („życie pozaumysłowe") poraził tylko niewielką część obywateli? No, ale z pewnością usłyszymy wtedy, że wybory zostały sfałszowane...