Jarosław Kaczyński spotyka się z przesianym przez partyjne sito „aktywem”, który nie zadaje kłopotliwych pytań, bo wie, że jego rolą jest owacja w momentach wybranych przez partyjnych reżyserów. Aby tych imprez nie zakłócił „gorszy sort” wyborców, czuwa liczna ochrona państwowej policji. Zresztą należałoby o tym mówić w czasie przeszłym, bo ostatnio zaprzestał wiecowania z powodu komplikacji po operacji kolana. Donald Tusk zaprasza na spotkania wszystkich, ochrony nie ma żadnej, więc co chwila staje wobec pytań i zarzutów, z których podejrzenia o niemieckość, brak patriotyzmu i pogardę dla zwykłego Polaka należą do łagodniejszych. Dzielnie stawia im czoła, odpowiadając bez przygotowania, sztabu doradców i najczęściej celnie. Ale im bardziej się stara, im odważniej stawia czoła wzbierającej fali bzdur i lęków, tym niżej spadają przedwyborcze notowania jego partii. Za to im więcej afer obciąża rządzących, tym trwalsze są ich notowania; nie spadają ani o punkt procentowy mimo ich złości przeciw Europie, a wszak ona jest naszym oparciem wobec agresywnego mocarstwa.

Czytaj więcej

Zboże z Ukrainy. Tusk: Kosztem polskiego rolnika zarobili bardzo dużo pieniędzy

Coś mrożącego krew w żyłach płynie z telewizyjnych obrazów jedynego polityka klasy europejskiej, jakiego ma Polska, miotającego się wśród nie zawsze życzliwych wyborców, a nieraz nasłanych hejterów, których sowicie opłaconą rolą jest powalenie otoczonego przez nagonkę zwierza. Coraz głębsze zmęczenie, nieuchronnie zużywająca się charyzma, coraz bardziej obezwładniające poczucie daremności. 65-letni Tusk dobrze wie, że to jego ostatnia w życiu rozgrywka, jeśli tegorocznych wyborów nie wygra, nie wystartuje już nigdy, choćby dlatego, że dzisiejsza konstrukcja opozycji runie wraz z wyborczą klęską. Kiedy przeważyły partykularne interesy poszczególnych partii i nie udał się pomysł wspólnej listy wyborczej, zaczął bez litości rozpychać się wśród pomniejszych graczy, aby w ten sposób zdominować opozycję i wymusić wspólnotę. Dlatego dobywa z siebie ostatki sił. Wie przecież jeszcze więcej, chociaż nie mówi o tym wprost: jeśli nie uda się odsunąć PiS-u od władzy, będą to ostatnie lata Polski w Europie i demokracji w Polsce. Dlatego walczy tak mężnie. Ale samotność w boju jest tym gorszym doradcą, im walka bardziej zacięta: może dlatego nie potrafi pojąć, że hejterski ostrzał pokrywa go rosnącą warstwą niezawinionego błota. I może właśnie dlatego przegra.