Po serii skandali pedofilskich w USA, Iralndii, Chile, Niemczech czy Australii, a także wysuniętych niedawno oskarżeń wobec papieża, że o niektórych przypadkach pedofilii wśród duchownych wiedział, Franciszek robi krok do przodu. Na początek 2019 r. zwołał do Rzymu przewodniczących episkopatów z całego świata, bo chce z nimi rozmawiać o pedofilii wśród duchownych. Przy okazji będzie chciał zapewne zapoznać się ze skalą problemu w poszczególnych krajach. I może się nieco rozczarować.
Kościół w Polsce – co zresztą przyznaje o. Adam Żak, pełnomocnik Episkopatu Polski ds. ochrony dzieci i młodzieży – takich danych nie ma. Mówiąc precyzyjniej: wiedzę na ten temat posiadają poszczególni ordynariusze, ale nie chcą się nią dzielić. Nawet ze swoim pełnomocnikiem.
Resort sprawiedliwości też nabiera wody w usta i twierdzi, że w statystykach skazanych za pedofilię nie podaje się ich profesji. A już dawno okazało się, że w publicznym rejestrze pedofilów nie ma ani jednego księdza.
Środowiska lewicowe i ofiary nadużyć seksualnych opracowują mapę pedofilii w Kościele. Oczywiście powstaje pytanie, dlaczego ma ona obejmować tylko przestępstwa duchownych i pomijać np. nauczycieli, ale to temat na odrębną analizę. Tak samo jak kwestia wiarygodności takiej mapy.
Ale za moment na ekrany polskich kin wejdzie film „Kler", w którym wątek pedofilii jest jednym z ważniejszych. Co z tego, że przerysowany – do wielu przemówi. Wiele wskazuje na to, że Kościół nad Wisłą stanął w obliczu bardzo poważnego kryzysu, do którego nie wie jak podejść.