Dziewięć szczególnych dni

Setki tysięcy Polaków wzięły udział w uroczystościach i ceremoniach podczas żałoby narodowej

Publikacja: 19.04.2010 02:54

We mszy w intencji ofiar katastrofy na placu Piłsudskiego w Warszawie wzięło udział w sobotę ok. 100

We mszy w intencji ofiar katastrofy na placu Piłsudskiego w Warszawie wzięło udział w sobotę ok. 100 tys. osób

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

– Tragedia wyzwoliła wiele pokładów dobra, tkwiących w osobach i narodach – mówił kard. Stanisław Dziwisz, metropolita krakowski, podczas niedzielnych uroczystości pogrzebowych Lecha i Marii Kaczyńskich w Krakowie.

W ostatniej drodze prezydentowi w Krakowie towarzyszyło około 200 tys. Polaków

Wczoraj o północy zakończyła się żałoba narodowa po katastrofie prezydenckiego Tu-154 pod Smoleńskiem, w której prócz pary prezydenckiej zginęły 94 inne wybitne osoby publiczne, lecące uczcić 70. rocznicę zbrodni katyńskiej.

W uroczystościach żałobnych w ciągu ostatniego tygodnia wzięły udział setki tysięcy Polaków. W ostatniej drodze na Wawel prezydentowi towarzyszyło około 200 tys. Polaków.

Na sobotnią mszę w intencji ofiar katastrofy na warszawskim placu Piłsudskiego przyszło 100 tys. osób. Przed Pałacem Prezydenckim, gdzie tuż po informacji o wypadku w Smoleńsku zaczęli gromadzić się ludzie ze zniczami i kwiatami, przewinęło się kilkaset tysięcy osób.

Hołd prezydenckiej parze, której trumny wystawiono w Pałacu Prezydenckim na widok publiczny, oddało 180 tys. osób z całej Polski. Czekali w kilkunastogodzinnych kolejkach w dzień i w nocy. Tysiące osób stało na trasie przejazdu trumien z Okęcia. „To mój obowiązek”, „trzeba oddać sprawiedliwość tym, którzy służyli ojczyźnie” – tak najczęściej o swoich motywacjach mówili Polacy, którzy brali udział w ceremoniach żałobnych. – To patriotyzm nas tu pcha – mówił „Rz” Dariusz Burta, który w piątek przyjechał z synem do Warszawy z Siedlec, by oddać hołd prezydenckiej parze i Ryszardowi Kaczorowskiemu, ostatniemu prezydentowi na wychodźstwie. – Odłożyliśmy i pracę, i szkołę, żeby wziąć udział w żałobie – opowiadał. – Dla mojego syna to też lekcja historii.

– Biało-czerwone flagi, które tak licznie pojawiły się w oknach, Polacy wywieszali spontanicznie – podkreśla prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Msze żałobne odbywały się w całym kraju, hołd tym, którzy zginęli, składały i dzieci, i studenci. W opolskim akademiku stworzyli krzyż z zapalonych w oknach świateł, w Poznaniu hołd złożyło całe środowisko akademickie. Podczas świdnickiego marszu pamięci mieszkańcy nieśli kremowe tulipany, które holenderski hodowca nazwał dwa lata temu imieniem Marii Kaczyńskiej.

– Młodzież, choć często się narzeka, że nie interesuje się sprawami publicznymi, na tragedię zareagowała wspaniale – chwali uczniów Anna Frey-Lusznia, wicedyrektor warszawskiego gimnazjum.

Skąd takie reakcje? – Mieliśmy świadomość wyjątkowości chwili, poczucie, że to się nie powtórzy – mówi „Rz” prof. Nęcki. – Obudziły się w nas wartości patriotyczne, a poza tym jesteśmy narodem wrażliwym na tragedię. Potrafimy się mobilizować w obliczu dramatów – dodaje Nęcki, choć zastrzega, że na postawy tych, którzy przyjeżdżali z dalekich zakątków Polski pod Pałac Prezydencki, mógł wpłynąć też snobizm. – Większość przybyła z sympatii do prezydenta, ale zapewne byli też tacy, którzy chcieli się znaleźć w miejscu, w którym koncentruje się uwaga mediów – zaznacza prof. Nęcki. Jednak prof. Wojciech Łukowski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, zwraca uwagę, że większość Polaków została w domach.

– Jak na skalę Polski liczba uczestniczących w tej żałobie była bardzo duża – uważa z kolei prof. Nęcki.

Co zostanie z żałoby? – Może większa empatia dla polityków – zastanawia się Łukowski.

Dziś odbędzie się pogrzeb Ryszarda Kaczorowskiego, ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie, który zginął w katastrofie. W najbliższych dniach bliscy będą żegnać kolejne ofiary tragedii. Niestety, do tej pory nie udało się zidentyfikować 20 ciał.

– Tragedia wyzwoliła wiele pokładów dobra, tkwiących w osobach i narodach – mówił kard. Stanisław Dziwisz, metropolita krakowski, podczas niedzielnych uroczystości pogrzebowych Lecha i Marii Kaczyńskich w Krakowie.

W ostatniej drodze prezydentowi w Krakowie towarzyszyło około 200 tys. Polaków

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Publicystyka
Jan Zielonka: Prezydent moich marzeń. Jak pogodzić realizm z idealizmem?
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Rafał Trzaskowski chce być dziś jak Donald Trump
Publicystyka
Bartosz Cichocki: Po likwidacji USAID podnieśmy na Ukrainie porzuconą przez Amerykanów pałeczkę
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Rok przełomu i polski Elon Musk
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk o Chrobrym, elektrowni jądrowej i AI. Dobra polityka historyczna