Za wcześnie chyba uznaliśmy, że słynny doktor G. został spisany przez media na straty. W końcu został skazany jako łapówkarz. Okazuje się jednak, że nie wszyscy uznają korupcję w służbie zdrowia za poważny problem.
Rok nie wyrok. Z wielkiej chmury mały deszcz. Na rok w zawiasach to i mnie by się pewnie grzechów uzbierało. Dr Garlicki uratował życie setkom ludzi, od czego trzeba odliczyć parę kopert i koniaków. Eh, chciałbym mieć taki bilans chwały i hańby.
- błysnął na łamach portalu "Polityki" naczelny ateista kraju, prof. Jan Hartman.
Okazuje się - co nie jest już niespodzianką - że prawdziwym winowajcą są ci, którzy ten proceder ścigali. Hartman nie przebiera w słowach:
Propagandowa pokazówka Ziobry i Kamińskiego, z błogosławieństwem Kaczyńskiego, mająca udowodnić, że niby to dzielni bojownicy IV Rzeszy Polskiej walczą z korupcją, kosztowała życie pacjentów, którzy mogli być operowani, lecz nie byli, bo atak policji politycznej na Klinikę Kardiochirurgii MSWiA na trzy lata sparaliżował jej działalność. Niestety, paraliż transplantologii wyszedł daleko poza tę placówkę. Liczba ofiar ordynarnej bolszewickiej hecy trudna jest do ustalenia.