Rz: Jan Tomasz Gross w swojej książce „Strach” zarzuca prymasowi Stefanowi Wyszyńskiemu antysemityzm. Dowodem ma być to, że kiedy w 1946 roku przyszła do niego, jako biskupa lubelskiego, delegacja Centralnego Komitetu Żydowskiego, zabiegając o publiczne potępienie antysemityzmu i pogłosek o mordach rytualnych, biskup miał odmówić i powiedzieć, że sprawa Żyda oskarżonego o taki mord w 1913 roku nie daje jednoznacznej odpowiedzi, czy Żydzi używają chrześcijańskiej krwi do produkcji macy. Czy Wyszyński mógł tak powiedzieć?
Tu są dwie kwestie. Przede wszystkim biskupi w tym czasie unikali angażowania się w kwestie żydowskie. Nie dlatego, że mieli postawy antysemickie czy też że starali się podsycać taką atmosferę, co chce udowodnić Gross. Biskupi wiedzieli, że cały komunistyczny aparat propagandowy tak zmanipuluje każdą wypowiedź na ten temat, iż zostanie ona wykorzystana albo przeciwko samemu Kościołowi, albo przeciw antykomunistycznej części społeczeństwa.
Jednak w 1946 roku komuniści nie walczyli jeszcze z Kościołem, a bp Teodor Kubina z Częstochowy zabrał głos w tej kwestii, potępiając twierdzenia, że Żydzi dokonują mordów rytualnych.
Biskupi unikali angażowania się w kwestie żydowskie, bo wiedzieli, że komuniści zmanipulują każdą ich wypowiedź
Od momentu wejścia do Polski armii sowieckiej Kościół był postrzegany przez komunistów jako wróg, nawet jeśli w tym okresie nie był jeszcze otwarcie zwalczany. Dla komunistów było jasne, że jest to przeciwnik, którego trzeba zniszczyć.