Indiana Jones, „któremu wiele rzeczy nie wychodzi”, „przeskakując nad wodospadami”, zjednuje sobie nieustającą sympatię elektoratu.
W opozycji do sukcesu narracji Tuska Eryk Mistewicz krytykuje słabo odegrane story rzekomego rewolwerowca Jarosława Kaczyńskiego. Może Indianę należałoby zwalczać Brudnym Harrym.
Mistewicz zapomina jednak, że Kaczyński nie jest kabotynem i zamiast oszałamiającej narracji prezentuje wyborcom poglądy i program polityczny.
Dla siebie Eryk Mistewicz wybrał odjazdową narrację, bo zapewnia mu ona nieustającą popularność. Nie zdradza profanom, co to za narracja, ale atrakcyjne zdjęcie przy kolumnie przypomina koalę wczepionego pazurkami w pień eukaliptusa. Niezależnie od skuteczności różnych „narracji” nie powinno się przedstawiać teorii mogących niektórym czytelnikom zniekształcić obraz działania demokracji.
[i]Marek Żarski, Warszawa[/i]