„Zamiast wytrwałego budowania silnego państwa i wzmacniania suwerenności mamy apologię postpolityki, geopolityczną drzemkę przerywaną zapewnieniami o kolejnych wielkich wizerunkowych sukcesach, a także walkę na śmierć i życie stronnictw politycznych, czyli wszystko to, co stanowiło istotę rządów saskich w Polsce” – pisze Tomasz Terlikowski w najnowszym numerze „Frondy”, porównując III RP do Rzeczpospolitej czasów saskich.

Nie są to miłe porównania. „Tak wówczas, jak i teraz w centrum polityki Rzeczypospolitej nie stoi jej (...) interes narodowy, ale wąsko pojmowane interesy stronnictw politycznych otoczonych medialno-biznesowymi klientami” – stwierdza. Politykę zagraniczną rządu opisuje zaś hasłem zaczerpniętym z Polski saskiej: „Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś spokojna”.

Z rozważań wyłania się ponura wizja przyszłości: „Być może więc przyszłe pokolenia będą mówić o naszym okresie historii, parafrazując słynne porzekadło o Sasach: Za premiera Tuska jedz, pij i ciesz się z Buzka (albo w innej wersji: Za premiera Tuska jedz, pij i nie drażnij Ruska)”. Czy rzeczywiście grozi nam powtórka z XVIII wieku? Publicysta pisze o groźbie przekształcenia wolnej RP w przedmiot polityki międzynarodowej, a nas, Polaków, w posługujących się językiem polskim tubylców. Pytanie, jak tego uniknąć, pozostaje otwarte.