Wystarczy znaleźć ogłoszenie i zadzwonić. A że konkurencja wśród Mikołajów jest coraz większa, ci dwoją się i troją, by trafić do klientów.

Na warszawskich słupach i latarniach pewien kandydat na gwiazdkowego roznosiciela prezentów rozlepił ogłoszenie: „Mikołajowi lecą łzy, gdy dzieci sprawdzają, czy broda jest prawdziwa. Wykluczona jest wpadka z zerwaną brodą”. – Od lat jestem Mikołajem, mam własną brodę i duże doświadczenie – mówi „Rz” Andrzej Woronowicz, autor ogłoszenia. Bo zerwana broda to największe utrapienie Mikołaja. W Studenckiej Spółdzielni Pracy Juwentus w Lublinie są oni nawet specjalnie szkoleni, jak reagować, gdy dziecko pociągnie za brodę.

Brytyjscy Mikołaje szkolenia zaczęli już w listopadzie. Pod okiem specjalistów od marketingu uczą się o najnowszych gadżetach, o które mogą poprosić mali Brytyjczycy.