Grzegorz Napieralski też przeszedł do II tury

Czy zwycięscy kandydaci będą walczyć między sobą czy raczej o głosy po przegranych konkurentach? Zapewne będzie to wariant mieszany

Aktualizacja: 21.06.2010 08:56 Publikacja: 21.06.2010 03:21

W pierwszym przypadku kampania będzie bardzo brutalna, krew poleje się po obu stronach. W użyciu znajdą się zapewne haki, niemiłe remanenty z przeszłości obu polityków, a już na pewno próby wytrącenia rywala z równowagi. To ostatnie, jak słychać ze sztabu Bronisława Komorowskiego, jest jego głównym celem.

Trzy lata temu podczas debaty z Donaldem Tuskiem Jarosław Kaczyński łatwo dał się z tej równowagi wyprowadzić. Wystarczyło buczenie publiczności w telewizyjnym studiu. Prezes PiS przegrał tę debatę i w konsekwencji jego partia przegrała wybory. Tę lekcję doskonale pamięta sztab kandydata PO. Ale też Kaczyński i jego zaplecze. Kto ma lepszą pamięć – pokaże najbliższych 14 dni.

W drugim scenariuszu ważniejsze staje się uwodzenie sierot po tych, którzy z prezydenckiej stawki odpadli. Wtedy jest szansa na kampanię łagodniejszą, bardziej merytoryczną. A żeby skutecznie uwodzić, trzeba mieć coś do zaoferowania. W przypadku polityków są to pomysły programowe. W prymitywnej wersji występujące jako wyborcze obietnice, często bez pokrycia.

Bezpośrednie uwodzenie osieroconych wyborców będzie przebiegać równolegle z uwodzeniem przegranych kandydatów. W tej kategorii panną z największym posagiem jest oczywiście kandydat SLD Grzegorz Napieralski. Polityk, który z brzydkiego kaczątka, ośmieszanego i kontestowanego przez innych, w dwa miesiące przemienił się w łabędzia. Przynajmniej na najbliższe dwa tygodnie. 

Jego posag jest na tyle wartościowy, że Napieralski, łamiąc wszelkie zasady wyborów prezydenckich, stał się trzecim kandydatem, który przeszedł do II tury.  

Do głosowania 4 lipca to o nim media i politycy będą mówić w równym stopniu jak o Komorowskim i Kaczyńskim. „Napieralski właśnie się spotkał z mieszkańcami Pcimia Górnego, by dowiedzieć się, kogo chcą poprzeć”. „Napieralski prowadzi potajemne rozmowy z ludźmi Komorowskiego”. „Sztab PiS obiecał Napieralskiemu uczestnictwo w nowej koalicji rządowej”. „Napieralski wyda salomonowy wyrok, nikogo nie poprze”itd., itp. Takie najpewniej będą tzw. gorące doniesienia mediów. 

Jeśli Napieralski tę partię dobrze rozegra, ma rzeczywiście szanse na wejście do układu rządowego. Wydaje się, że będzie to rząd PO, a nie PiS.

Na sukces pracowicie w kampanii zadbał. Choć można się było śmiać z jego rozdawanych bladym świtem jabłek lub nieudolnej gry w koszykówkę.

Jak nie zasiejesz, to nie zbierzesz. Szkoda, że tej ludowej prawdy nie pamiętał Waldemar Pawlak. Teraz nikt o jego poparcie poniżej 2 proc. nawet niespecjalnie będzie się bić.

W pierwszym przypadku kampania będzie bardzo brutalna, krew poleje się po obu stronach. W użyciu znajdą się zapewne haki, niemiłe remanenty z przeszłości obu polityków, a już na pewno próby wytrącenia rywala z równowagi. To ostatnie, jak słychać ze sztabu Bronisława Komorowskiego, jest jego głównym celem.

Trzy lata temu podczas debaty z Donaldem Tuskiem Jarosław Kaczyński łatwo dał się z tej równowagi wyprowadzić. Wystarczyło buczenie publiczności w telewizyjnym studiu. Prezes PiS przegrał tę debatę i w konsekwencji jego partia przegrała wybory. Tę lekcję doskonale pamięta sztab kandydata PO. Ale też Kaczyński i jego zaplecze. Kto ma lepszą pamięć – pokaże najbliższych 14 dni.

Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele będą zarabiać więcej?
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Publicystyka
Estera Flieger: Wygrał Karol Nawrocki, więc krowy przestały się cielić? Nie dajmy się zwariować
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: 6000 zamrożonych zwłok albo jak zapamiętamy Rosję Putina
Publicystyka
Bogusław Chrabota: O pilny ratunek dla polskich mediów publicznych
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Ukraina może jeszcze być w NATO