Za karę pracownica szwedzkiego przedszkola w Helsinkach przykleiła dzieci taśmą do krzesła.
Do naruszenia praw najmłodszych doszło w październiku ubiegłego roku, ale dzieci nie doniosły o swojej krzywdzie rodzicom. Znalazł się jednak świadek wydarzenia: nowo zatrudniona w przedszkolu rosyjska sprzątaczka. Ponieważ Rosjanka nie wiedziała, co wolno, a czego nie wolno personelowi w Finlandii, o sprawie nikogo nie zawiadomiła. Potem całą zimę bacznie obserwowała przedszkolne zachowania i rutynę.
Dziewięć miesięcy później sprzątaczka doniosła rodzicom o skandalu. Byli zszokowani, zgłosili incydent na policję jako akt znęcania się nad dziećmi. Zbulwersowali się jeszcze bardziej, gdy szefowa dystryktu, do którego szwedzkie przedszkole w Helsinkach należy, powiedziała o reakcji poinformowanego o sprawie prawnika. Śmiał się z incydentu.
Sama szefowa jednak oceniła, że wydarzenie jest „przerażające”, a pracownica popełniła „błąd dużego kalibru”. Ponoć po wydarzeniu przedszkolaki, które odmawiały zjedzenia obiadu, straszono nieco żartobliwie, że w razie niesubordynacji czeka je przyklejenie taśmą do krzesła. Grożenie dzieciom jest jednak surowo zakazane. Wie o tym teraz także rosyjska sprzątaczka.
Czyn 23-letniej przedszkolanki powszechnie potępiono w blogosferze. Znaleźli się jednak także obrońcy restryktywnego wychowywania.