Śledztwo ws. katastrofy katyńskiej budzi wątpliwości

Śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej nie stwarza wrażenia, że zrobiono wszystko, aby dokładnie wyjaśnić jej przyczyny – mówi Jackowi Przybylskiemu amerykański ekspert ds. terroryzmu

Publikacja: 17.11.2010 00:37

Szczątki prezydenckiego tupolewa pod Smoleńskiem (10 kwietnia 2010)

Szczątki prezydenckiego tupolewa pod Smoleńskiem (10 kwietnia 2010)

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Rz: Wraz z Anną Fotygą i Antonim Macierewiczem, którzy właśnie przybyli do USA, ma pan odbyć w Waszyngtonie wiele spotkań. Z kim się będą państwo spotykać i co chcą osiągnąć?

Harvey Kushner:

Naszym celem jest transparentne śledztwo w sprawie wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku. Będziemy się starać o poparcie Kongresu dla rezolucji nr 1489, która wzywa do powołania międzynarodowej komisji śledczej.

Premier Donald Tusk przekonuje, że nie ma potrzeby powoływania międzynarodowej komisji, bo polski rząd robi wszystko, co może, by ustalić prawdę dotyczącą katastrofy prezydenckiego samolotu. Dlaczego pana zdaniem śledztwo nie jest transparentne?

Od katastrofy minęło ponad sześć miesięcy, a my ciągle nie wiemy, co się stało. Wątpię też, by środowisko naukowe zaakceptowało dotychczasowy sposób prowadzenia śledztwa. Odbiega on bowiem od tego, jak prowadzono by je w krajach zachodnich, na przykład w Stanach Zjednoczonych. Jest wiele kwestii, które budzą wątpliwości, i pytań, na które wciąż nie znamy odpowiedzi.

Na przykład?

Wystarczy wspomnieć, że miejsce katastrofy przez długi czas pozostawiono niezabezpieczone, co znacznie odbiega od normy postępowania w tego typu sprawach. Na Zachodzie byłoby ono ogrodzone i strzeżone. Wrak byłby zabezpieczony przed działaniem czynników atmosferycznych. Tam natomiast wrak po prostu niszczał pod wpływem czynników pogodowych, co również jest złamaniem reguł obowiązujących w śledztwach dotyczących katastrof lotniczych. Nie wiemy także, dlaczego czarne skrzynki wciąż są w rękach Rosjan.

Sugeruje pan, że Rosjanie próbują coś ukryć?

Nie oskarżam ani Rosji, ani rządu Tuska. Mówię jedynie, że w dzisiejszym świecie nie tylko polscy obywatele, ale również mieszkańcy innych państw mają prawo wiedzieć, co się tam stało. Moim zdaniem dotychczasowe śledztwo nie jest transparentne i nie stwarza wrażenia, że zrobiono wszystko, aby dokładnie wyjaśnić przyczyny katastrofy. A przecież pod Smoleńskiem rozbił się samolot, na którego pokładzie był prezydent oraz wielu ważnych przywódców politycznych, wojskowych czy kościelnych. Jedno z pytań brzmi więc też: dlaczego wszyscy lecieli jednym samolotem?

A nie sądzi pan, że proszenie Stanów Zjednoczonych, by pomogły w wyjaśnieniu tej sprawy, podważa zaufanie do instytucji polskiego państwa? Rzecznik rządu Paweł Graś wizytę Anny Fotygi i Antoniego Macierewicza w Waszyngtonie uważa wręcz za działanie bliskie zdradzie.

To raczej sposób prowadzenia śledztwa podważa zdrowy rozsądek i jeśli ktoś chciałby przerzucać się epitetami, to tutaj mógłby doszukiwać się zdrady. Uważam, że Anna Fotyga i Antoni Macierewicz mają pełne prawo zwracać się o powołanie międzynarodowej komisji, która ustaliłaby, co się naprawdę stało. Zwłaszcza że reprezentują dziesiątki tysięcy Polaków, którzy chcą poznać odpowiedzi na swoje pytania. Absolutnie nie zgodziłbym się ze stwierdzeniem, że ta wizyta podważa zaufanie do polskich instytucji. Wręcz przeciwnie – pokazuje, że Polska jest już dojrzałą demokracją. Dla polskiego rządu zewnętrzna komisja mogłaby być pomocna w sprawdzeniu, czy w tej sprawie nikt nic nie ukrywa.

I naprawdę widzi pan szanse na przyjęcie rezolucji w sprawie powołania międzynarodowej komisji?

Tak. Uważam, że w wyniku powyborczych zmian w Kongresie, a zwłaszcza po przejęciu przez republikanów kontroli nad Izbą Reprezentantów szanse na przyjęcie takiej rezolucji będą bardzo duże.

Taka rezolucja nie zostanie szybko przyjęta, prawda?

Oczywiście, niedawno mieliśmy wybory w USA, niedługo będą święta. Kwestia wyjaśnienia tej katastrofy nie jest zaś sprawą numer jeden, a Ameryka boryka się z problemami gospodarczymi. Sądzę jednak, że wiosną przyszłego roku taka rezolucja mogłaby być zatwierdzona. Przyjazd Anny Fotygi i Antoniego Macierewicza to ważny krok na drodze do zdobycia poparcia kongresmenów. I mam nadzieję, że członkowie Kongresu zrozumieją ich dążenie do prawdy i obawy o to, że nie wszystko w tej sprawie zostało zrobione.

A nie sądzi pan, że wielu Polaków chce powołania międzynarodowej komisji, bo ludzie po prostu uwielbiają teorie spiskowe? W Stanach Zjednoczonych różne grupy wciąż przekonują, że za atakami z 11 września 2001 roku stali rządowi oficjele.

Istnieje mnóstwo różnych teorii spiskowych. Każde zabójstwo prezydenta sprzyja ich powstawaniu. Zawsze tak było, a nowoczesne technologie, Internet etc. ułatwiają ich rozprzestrzenianie. My jednak nikogo nie oskarżamy. Chodzi nam tylko o to, aby śledztwo było transparentne i aby Stany Zjednoczone znów wywiązywały się ze swoich zobowiązań wobec sojusznika w Europie Środkowo-Wschodniej. Mam nadzieję, że uda się przywrócić relacje polsko-amerykańskie do poziomu sprzed dojścia do władzy administracji Baracka Obamy. Obecnie wzajemne stosunki nie zmierzają bowiem w dobrym kierunku. Po wyborczym zwycięstwie republikanów dojdzie do zmian również w relacjach z Polską.

Skoro mówi pan o dyplomacji – amerykański ambasador w Warszawie zapewne poinformował już Departament Stanu, jak bardzo polski rząd jest poirytowany próbą wciągnięcia USA do pomocy w śledztwie smoleńskim. Czy amerykański Kongres, gdyby uchwalił rezolucję wzywającą do powołania międzynarodowej komisji, nie naraziłby się na oskarżenie o mieszanie się w wewnętrzne sprawy Polski?

To możliwe. Ale piękno polityki polega na dochodzeniu do kompromisów i wysyłaniu w świat odpowiedniego przekazu. W przypadku tak wielkich tragedii każda opcja powinna być rozpatrywana dopóty, dopóki przyczyny katastrofy nie zostaną w pełni wyjaśnione. Oświadczenia, które słyszeliśmy tuż po rozbiciu się samolotu, o tym, że to z pewnością nie była zbrodnia, były bardzo nietypowe. Podkreślam jednak: rezolucja wzywająca do powstania międzynarodowej komisji nikogo nie atakuje, a może ułatwić dialog, który jest bardzo potrzebny, zważywszy na to, co się stało 10 kwietnia.

Załóżmy, że Kongres taką rezolucję uchwali. I co dalej? Rosja zgodzi się na obcych śledczych na swoim terenie?

Będzie to wymagać negocjacji, ale właśnie po to wywiera się polityczną presję.

A może najpierw republikanie wywarliby presję na administrację Obamy, żeby polski rząd mógł uzyskać amerykańskie dane wywiadowcze z momentu katastrofy?

To skomplikowana sprawa, ale mam nadzieję, że to będzie możliwe. Czasem publiczne poruszenie jakiejś kwestii ułatwia sukces. Jestem przekonany, że dotychczas zarówno amerykańskie, jak i światowe media nie przyłożyły do tej katastrofy odpowiedniej wagi.

Jest pan ekspertem ds. terroryzmu. Dlaczego zainteresował się pan sprawą katastrofy lotniczej i zaczął współpracować z polskimi parlamentarzystami?

Już wcześniej współpracowałem z Polakami jako konsultant. Znałem część osób, które były na pokładzie prezydenckiego samolotu. Czułem więc, że to mój obowiązek, by pomóc wiernemu sojusznikowi Ameryki.

Ponoć liczy pan na stanowisko ambasadora USA w Warszawie?

Ha, ha. Ktoś rzeczywiście założył na Facebooku stronę pod hasłem „Harvey Kushner następnym ambasadorem USA w Warszawie”. Jest mi z tego powodu bardzo miło i szczerze powiedziawszy, gdyby ktoś mi takie stanowisko zaproponował, tobym nie odmówił, bo kocham Polskę i mam wielu polskich przyjaciół.

Dr Harvey Kushner jest ekspertem ds. terroryzmu i wykładowcą na Long Island University. Doradzał m.in. Departamentowi Obrony i FBI. Współpracuje z polskim zespołem parlamentarnym badającym katastrofę smoleńską

Rz: Wraz z Anną Fotygą i Antonim Macierewiczem, którzy właśnie przybyli do USA, ma pan odbyć w Waszyngtonie wiele spotkań. Z kim się będą państwo spotykać i co chcą osiągnąć?

Harvey Kushner:

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele będą zarabiać więcej?
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Publicystyka
Estera Flieger: Wygrał Karol Nawrocki, więc krowy przestały się cielić? Nie dajmy się zwariować
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: 6000 zamrożonych zwłok albo jak zapamiętamy Rosję Putina
Publicystyka
Bogusław Chrabota: O pilny ratunek dla polskich mediów publicznych
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Ukraina może jeszcze być w NATO