„Raport o stanie Rzeczypospolitej” Jarosława Kaczyńskiego, opublikowany na stronach internetowych PiS 31 marca, zawiera wiele oskarżeń bez dowodów, pomówień i półprawd. Posługuje się wyjątkowo wredną metodą insynuacji (…) Jarosław Kaczyński wiele wycierpiał od Jerzego Urbana, ale jeszcze więcej się od niego nauczył.
Czyli „Wyborcza” wciąż o miłości i pojednaniu. Tygodnik „Polityka” instruuje zaś, jak „Raport” czytać. Na okładce umieściła wersalikami: „Dla tych, co już nie boją się PiS”, żeby było jasne. Samą zaś instrukcję napisali Mariusz Janicki i Wiesław Władyka:
Z Raportu wyziera sfrustrowana i bardzo poirytowana brakiem władzy IV RP, która chce wrócić i udowodnić, że miała rację. Raport odgrywa pożyteczną rolę i powinien być przeczytany przez tych, którzy już „nie boją się PiS”
Publicyści zarzucają Kaczyńskiemu insynuacje wobec Tuska, demonizm oraz nieczytelność. Za oknem leje. To też wina Kaczyńskiego. Autorzy, dodatkowo i bez żadnych opłat, ukazują też swoim czytelnikom, czym jest ten charakterystyczny pisowski sposób rozumowania. Według Janickiego i Władyki, przeciętni zwolennicy PiS myślą tak:
My dostrzegamy prawdziwy, bezwzględny świat interesów, zagrożeń, zależności, a wy tkwicie w infantylnych złudzeniach, z których się kiedyś okrutnie przebudzicie.