Byliśmy świadomi, że Rosjanie robią wszystko, żeby ta oficjalna delegacja z moim udziałem była pierwsza. Nawet jadący ze mną minister Graś zwracał uwagę obsłudze, kierowcy, rosyjskiemu oficerowi ochrony, który siedział w naszym samochodzie, żeby zwolnili, żebyśmy razem dojechali z tą grupą Jarosława Kaczyńskiego. Ale Rosjanie nie reagowali - relacjonował Tusk.
Zdaniem Ludwika Dorna tego typu postępowanie strony rosyjskiej było fizycznym i politycznym ubezwłasnowolnienie premiera Tuska. Poseł ma nadzieję, że premier kłamie.
Z państwowego punktu widzenia lepiej by było, gdyby istniało jakieś porozumienie na linii Tusk-Putin w sprawie opóźniania przyjazdu grupy Jarosława Kaczyńskiego. Rosjanie wtedy otrzymaliby informację, że nasz premier jest wyrachowanym i cynicznym gangsterem. Zawsze to dla Polski lepsze niż informacja, że pod naciskiem całkowicie wymięka, godząc się z tym, że jego limuzynę Federalna Służba Bezpieczeństwa zmieniła w luksusową, pędzącą z prędkością 170 kilometrów na godzinę kibitkę - pisze Dorn.