Pan Kuźniar przy okazji żenującej próby tłumaczenia swojej ewidentnej "wpadki" związanej z kwestionowaniem rangi zbrodni katyńskiej (twierdził, iż nie może być ona traktowana w kategoriach ludobójstwa), powołuje się na normy prawa międzynarodowego. Podobnie czyni (także każe opierać się o surowe, obowiązujące normy i zwyczaje prawne), kiedy usprawiedliwia działania Rosjan wobec "tablicy smoleńskiej".

Dlaczego więc pomija fakt, iż Rosjanie wymieniając tablice i umieszczając "swoje", nie poczynili żadnych konsultacji ze stroną Polską? Wszak także złamali ustalone w tym zakresie normy, konwencje, zwyczaje międzynarodowe. (...) Kuźniar nie widzi po stronie "ruskich" problemu, w każdym razie nie ma ochoty go zauważyć. Czyich interesów broni Kuźniar: słabych, polskich wdów czy rosyjskich decydentów, byłych KGB-istów, dyktatorów?  

Odpowiemy lubianemu przez nas blogerowi, co widzi Roman Kuźniar. Najpierw swój nos, potem nos prezydenta, następnie interesy własnego nosa, na końcu interesy nosa prezydenta. Trudno mu w takim natłoku zajęć śledzić interesy polskich wdów. Ale, że ten akurat doradca ma na koncie dużo więcej żenujących wypowiedzi, proponujemy za karę – tydzień z Tomaszem Nałęczem. Już odbywa? Oj, jak przykro. ?