Szef policji Andrzej Matejuk i Rafał Łysakowski, szef biura Międzynarodowej Współpracy z KGP, Dariusz Biel, komendant wojewódzki policji w Katowicach, jego zastępca Jarosław Szymczyk, oraz policjanci z Rzeszowa, Krakowa, oraz Kielc uczestniczyli w „zimowych feriach” we Włoszech.
Wyjazd był realizowany dwoma policyjnymi busami, którym jechali policjanci wraz ze swoim sprzętem i bagażami - potwierdza Mariusz Sokołowski, rzecznik KGP. Przez pierwsze trzy dni policjanci byli służbowo w Centrum Wyszkolenia Włoskiej Policji w Moenie, m.in. 22 lutego podpisali umowę o współpracy i bezpieczeństwie na stokach. Po podpisaniu dokumentu policjanci jednak nie wrócili do Polski. Postanowili odpocząć na urlopie w tym samym ośrodku. Razem z nimi zostały busy, które woziły policjantów i ich sprzęt narciarski. Policyjna ekipa wróciła do Katowic 26 lutego. Dlaczego służbowe auta woziły sprzęt policjantom podczas urlopu? - Uznano, że skoro wiozły kierownictwo na podpisanie umowy, to mogą również zostać na te kilka dni dłużej. Nie wysłano żadnego dodatkowego busu ze sprzętem - tłumaczy Sokołowski. - Kto uznał, że podczas urlopu służbowe samochody mają służyć jako taksówka? - dopytujemy. - Nie wiem - rozkłada bezradnie ręce Sokołowski. Według policji koszt przejazdu jednego policyjnego Renault Trafic z katowickiej komendy wojewódzkiej wyniósł 406 euro (przejechano 2618 km). Podróż dwóch aut w obie strony to ponad 3200 złotych
Gratulujemy policjantom udanego urlopu. Zastanawiamy się czy tego typu wyjazdy, to realizacja hasła wyborczego PO o „tanim państwie” Jak widać znajdują się środki, na dofinansowywanie prywatnych policyjnych urlopów. Gorzej gdy trzeba znaleźć pieniądze na sprzęt i chociażby walkę ze stadionowymi kibolami. ?