Donald Tusk kocha piłkę i władzę. Ostatnio zapałał gwałtownym politycznym uczuciem do posła Arłukowicza. Jak zareagowała uchodząca dotąd w PO za ulubienicę premiera Ewa Kopacz?
Ja na pewno Bartosza Arłukowicza bardzo miło przyjęłam w naszych szeregach i powiem, że dla wszystkich starczy pracy - mówi.
Czy jednak przyjęłaby tekę ministra, gdyby ponownie PO wygrało wybory? To pytanie wywołuje już sporo emocji u dr. Ewy.
Na pewno nie chciałabym być tą osobą, która będzie biegała od jednego do drugiego i prosiła „no, może bym została tak ministrem”. Nie! Ja sobie zdaję sprawę po tych czterech latach, jak odpowiedzialna i ciężka jest ta praca, wbrew pozorom, wbrew temu, co się słyszy, że to jest tylko splendor. To jest bardzo odpowiedzialne stanowisko, które wymaga podejmowania twardych decyzji. Pamiętajmy, że te decyzje dotyczą czegoś najbardziej wrażliwego dla nas wszystkich, zdrowia?.
My doskonale pamiętamy, że najważniejsze jest zdrowie. Dlatego apelujemy do premiera, aby swoimi "transferami" nie stresował podległych mu ministrów.