Jarosław Kaczyński niechętnie odnosi się do kontaktu telefonicznego z samolotem lecącym rok temu do Smoleńska, choć jego zaczerwienione ucho wyraźnie wskazuje na rozmowę, którą przeprowadził z bratem na 15 minut przed katastrofą. Nakazywał w niej, aby brat natychmiast doprowadził do uderzenia tupolewa w ziemię i żeby nie ważył się wyjść z tego żywy. Potwierdzają to świadkowie, którzy słyszeli całą rozmowę, po której prezydent coś majstrował przy czarnych skrzynkach i robił przy tym głupie miny. ?

Rozmowa była tak głośna, że pilot poprosił o ciszę, bo ten hałas przeszkadzał mu w wypiciu bruderszaftu z gen. Błasikiem. ?Wcześniej generał Błasik dokonał tego rytuału z prezydentem, kilkoma BOR-owcami oraz z blisko jedną czwartą pasażerów. Na koniec postanowił wręczyć pierwszej damie kawałek brzozy rosnącej za oknem.? Lech Kaczyński po skończonej rozmowie i udekorowaniu Błasika kilkoma Orderami Orła Białego zrobił awanturę stewardesie z powodu napisanego w menu słowa „obiad" przez „d" i zażądał, żeby mu przynieść autopilota.? W tym czasie gen. Błasik, nie mogąc sięgnąć czubka brzozy, wrzeszczał „Pull up! Pull up!", a jeden z BOR-owców strzelał na wiwat.?

W taki sposób żartują sobie redaktorzy miesięcznika zwanego "satyrycznym". Na stronie - niestety, nie można przeczytać, kto jest autorem tego artykułu. W stopce figurują Krzysztof Janicki (red. naczelny) Krzysztof Niedźwiedzki i Marek Grabie?. Gratulujemy poczucia humoru.