Czerwone Ryśki to niefajne chłopaki

Należałoby zapytać Kalisza, jak to jest, że w sprawie śmierci Blidy ustalenia niezależnych prokuratorów są niewiarygodne, natomiast w przypadku śmierci Szmajdzińskiego prokuratura/rząd - mimo iż niczego nie ustaliła - działa sprawnie?

Publikacja: 17.06.2011 10:19

Czerwone Ryśki to niefajne chłopaki

Foto: W Sieci Opinii

Ilość obelg i kłamstw, które pojawiają się na temat prezesa PIS, bije wszelkie dotychczasowe rekordy. Cała ta akcja odbywa się pod auspicjami salonu i może liczyć na jego efekciarski poklask, bezpłatną, skuteczną promocję. Opisywane zjawisko już dawno wymknęło się spod dopuszczalnych granic krytyki, jest jednocześnie dowodem, wyznacznikiem kondycji polskiej demokracji. Im bliżej wyborów, tym agresja salonu wzrasta. Już nie wystarczy kolportowana wszędzie zbitka "Kaczyński podpala Polskę"; teraz o prezesie PiS zaczęto deliberować w kontekście jego domniemanej choroby psychicznej i "politycznej pedofilii". Do ściany dotarł nieudaczny polityk -„artysta”, Kazimierz Kutz, który nazwał Kaczyńskiego "mordercą"...

 

Kiedy Z. Ziobro, wówczas minister sprawiedliwości, stwierdził w kontekście ustaleń prokuratorskiego śledztwa, iż nikt już przez słynnego doktora G. życia pozbawiony nie będzie, wiadome środowiska rozpętały medialne piekło. Dziś znany poseł, który trafił na Wiejską z list partii władzy, oskarża byłego premiera rządu RP o największą możliwą zbrodnię i...

 

P. Wroński, proponuje debatę nad ukaraniem... Kaczyńskiego, rzecz jasna. W swym wczorajszym komentarzu raczył stwierdzić:

 

"Dla higieny państwa nieodzowna jest dyskusja w Sejmie nad wnioskiem o postawienie Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu".

 

Publicysta "Gazety" znacząco milczy przy tym o kluczowych ustaleniach NIEZALEŻNYCH profesjonalistów z łódzkiej prokuratury okręgowej, którzy po trzech latach wzmożonych działań (cała Polska, z Michnikiem w pierwszym rzędzie, patrzyła im na ręce) umorzyli śledztwo w sprawie nielegalnych nacisków, do których za rządów PiS miało dojść w śledztwie przeciwko Barbarze Blidzie.

 

Ryszard Kalisz, ponoć zdolny adwokat, przy okazji polityk SLD i kolega partyjny śp. B. Blidy, ma te ustalenia głęboko... Nie dziwie mu się. Z punktu widzenia interesu jego formacji najlepiej byłoby, by wykrzywiony obraz sprawy Blidy istniał w świadomości społecznej jak najdłużej. W tym wypadku ustalenia śledczych nie są warte przywoływania, trzeba przykleić Kaczyńskiemu łatkę winnego. Resztę dopowiedzą Kutz, Palikot albo Kublikowa wespół z Czuchnowskim.

 

Buńczuczny ton posła SLD, zapowiedzi niechybnych, zasłużonych represji dla Kaczyńskiego i Ziobry dziwią o tyle, że Kalisz przez lata swego szefowania zespołowi ds. wyjaśnienia przyczyn śmierci B. Blidy, mówiąc delikatnie – nie błyszczał. Powołana ‘na chybcika’ sejmowa komisja śledcza, miała być – wedle wielu zapowiedzi – gwoździem do trumny PIS, erudyta Kalisz miał w niej grać pierwsze skrzypce, czarować publikę niczym niegdyś Rokita i Ziobro wyprowadzający z równowagi samego L. Millera tuż po ujawnieniu afery Rywina. Tak się nie stało. Jak słaby musiał być materiał dowodowy, że tak rzutki polityk, doświadczony prawnik, nie potrafił  przycisnąć do ściany wzywanych kolejno świadków? Podnoszone dziś przezeń larum wygląda na próbę ratowania sytuacji. Całość wygląda niezbyt przekonująco. Oceniając woltę pana Ryszarda, należy mieć na uwadze walki wewnątrz SLD. Trwa układanie list wyborczych, wielu działaczy partii Napieralskiego ma pretensje do Kalisza, iż tak mizernie sprawdził się w roli obrońcy „dobrego imienia” B. Blidy, że nie potrafił przełożyć swej pracy w komisji na wyniki poparcia dla Sojuszu.

 

Wspomnieć w tym miejscu należy, iż zasadnicze tezy raportu R. Kalisza to - jak słusznie zauważył w "Rzeczpospolitej" Dominik Zdort – „czysta publicystyka, czasem absurdalna, a czasem komiczna"; brakuje konkretów. Kaliszowe zarzuty bazują na wydumanych wątpliwościach szerzonych w "Wyborczej" oraz paszkwilanckim filmie S. Latkowskiego. Oczywistym jest, że taki materiał nie wytrzyma konfrontacji z ustaleniami łódzkich śledczych; cała debata o Trybunale Stanu dla J. Kaczyńskiego jest klasyczną wrzutką wyborczą, dowodem na to, iż kampania trwa na całego i będzie bardzo ostra.

 

Znamienne jest to wybiórcze podejście polityków lewicy oraz (a może przede wszystkim) duetu Kublik-Czuchnowski do ślęczenia nad politycznymi/dziennikarskimi śledztwami ws. okoliczności śmierci swych przyjaciół. W przypadku katastrofy smoleńskiej, w której zginął nie jeden, a kilku znacznie wyżej (od B. Blidy) postawionych w partyjnej hierarchii, aktywnych polityków SLD, zarówno Kalisz, jak i agorowe cyngle, powtarzali/powtarzają, że musimy zdać się na pracę niezależnej prokuratury/komisji J. Millera; że cały ten macierewiczowski zespół to polityczna hucpa, wykorzystywanie śmierci kolegów do własnych partykularnych interesów, że "Gazeta Polska" i "Nasz Dziennik" rozważając wersję z zamachem kompromitują nas przed całym cywilizowanym światem.

 

Należałoby zapytać Kalisza, ponoć wybitnego prawnika, jak to jest, że w sprawie śmierci Blidy ustalenia niezależnych prokuratorów są niewiarygodne, wręcz haniebne, natomiast w przypadku śmierci Szmajdzińskiego (kandydata SLD na prezydenta), prokuratura/rząd - mimo iż niczego nie ustaliła, działa sprawnie? Dlaczego lewica aktywnie nie domaga się dymisji Tuska, Klicha, Arabskiego, choćby gen. Janickiego (nie mówiąc już o pomyśle stawiania wyżej wymienionych przed Trybunałem Stanu), wszak to oni odpowiadali za bezpieczeństwo lotu Jarugi-Nowackiej, Szmajdzińskiego, Szymanek-Deresz? Tylko dlatego, że chce tego jednocześnie PIS? Tyle jest warta cena nieustępliwości mecenasa Kalisza w jego dziele przywracania wśród Polaków „poczucia sprawiedliwości” i oddania symbolicznego hołdu swoim poległym przyjaciołom?

Ilość obelg i kłamstw, które pojawiają się na temat prezesa PIS, bije wszelkie dotychczasowe rekordy. Cała ta akcja odbywa się pod auspicjami salonu i może liczyć na jego efekciarski poklask, bezpłatną, skuteczną promocję. Opisywane zjawisko już dawno wymknęło się spod dopuszczalnych granic krytyki, jest jednocześnie dowodem, wyznacznikiem kondycji polskiej demokracji. Im bliżej wyborów, tym agresja salonu wzrasta. Już nie wystarczy kolportowana wszędzie zbitka "Kaczyński podpala Polskę"; teraz o prezesie PiS zaczęto deliberować w kontekście jego domniemanej choroby psychicznej i "politycznej pedofilii". Do ściany dotarł nieudaczny polityk -„artysta”, Kazimierz Kutz, który nazwał Kaczyńskiego "mordercą"...

Pozostało 88% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości