Lewacy grzmieli o „nierówności społecznej"— że bogacz tłamsi biednego. Antylewacy wskazywali, że Strauss–Kahn to lewak, „kawiorowy socjalista z czerwoną legitymacją partyjną. Frankofobi parskali, że Francuz zawsze ma we łbie dyferencjał niewieści li tylko. Wielbiciele teoryjek spiskowych podnosili, że „służby "Sarkozy'ego utrąciły mu kontrkandydata – faworyta do prezydenckiego fotela. Antysemici krzyczeli: Żyd, taki sam żydowski łobuz jak ten Madoff, co niedawno oskubał bliźnich na 65 miliardów „zielonych"! Purytanie kwękali: seksualny zboczeniec, jak ten prezydent Izraela, Mosze Kacaw, dopiero co wsadzony do pudła za gwałcenie sekretarek! Lekarze diagnozowali: to choroba „uzależnienie od seksu", identyczna jak u mafijnego premiera Włoch!

Moja refleksja była zupełnie inna, zresztą całkiem banalna dla człowieka obytego z historią ludzkości: światem rządzą popaprańcy, głupawo – szczwane pajace, osobnicy, których nie powinno się wpuszczać do najskromniejszego przyzwoitego domu, a są wpuszczani na luksusowe salony sterownicze kuli ziemskiej i stamtąd nami dyrygują.

Czytaj w tygodniku "Uważam Rze" oraz na uwazamrze.pl