Jesteśmy partią otwartą i przed nikim, kto chce działać społecznie na rzecz własnego środowiska, nie zamykamy drzwi, tak więc przyjęliśmy Łukasza do PO.
Cztery lata temu zarząd powiatowy PO miał wytypować dwóch kandydatów w wyborach do Sejmu. Pamiętamy skróconą kadencję, samorozwiązanie Sejmu – trzeba było działać. Czasu było niewiele. Naturalnym i niekwestionowanym kandydatem z naszego środowiska był wieloletni samorządowiec, obecny wojewoda opolski, Ryszard Wilczyński. Lecz polecenie z Opola było wyraźne – ma być dwóch. Takie były wymogi dostosowania się do wadliwej ordynacji wyborczej. Zachodziłem w głowę – co tu zrobić?
Podczas jednego ze spotkań zaproponowałem wystawienie w wyborach Łukasza Tuska. Był to dla mnie wówczas kandydat, jakiego szukaliśmy. Nie podzieli elektoratu Platformy w Namysłowie, a swoim nazwiskiem może zapewnić dodatkowe punkty dla całej listy wyborczej. Pomysł, choć z uwagami, ale znalazł akceptację zarządu, a i sam zainteresowany nie kazał długo się przekonywać.
Nikt nie liczył na sukces wyborczy Łukasza. Jakim zaskoczeniem było, gdy wieczorem w dniu wyborów w obwodowej komisji wyborczej zobaczyłem, że na Łukasza (zupełnie nieznanego kandydata) zagłosowało 40 osób tylko w jednym lokalu wyborczym i tylko dlatego, że nazwisko miał takie samo, jak przewodniczący PO. Wystarczyło przemnożyć tą liczbę razy obwody do głosowania na terenie Opolszczyzny i wynik był prawie pewny.
Miałem swojego posła z Namysłowa, choć nie na niego głosowałem. Wiedziałem, że wspólnie z ponad 20 tysiącami wyborców popełniłem błąd i wepchnąłem Łukasza na głęboką wodę. Wielu ludzi starało się Łukaszowi pomóc w jego posłowaniu. Nie udało się. Łukasz w mojej ocenie nie nadaje się na posła, nie nadaje się nawet na kandydata na posła. Za moją pomyłkę sprzed lat czterech przepraszam i proszę o nie robienie podobnych pomyłek w nadchodzących wyborach dla dobra samych kandydatów, jak i jakości polskiego parlamentaryzmu.
Wzruszyliśmy się spowiedzią lokalnego działacza PO. Czego się nie robi, aby zadowolić "centralę". Nie wiemy jednak, czy wyborcy wybaczą tak ordynarną manipulację. Oj, chyba nie.