Cezary Krzysztopa (salon24.pl):
Jako jeden z powodów, dla których w zbliżających się wyborach nie zagłosuję na Platformę Obywatelską, wymieniłem czas jakiś temu osłabianie polskiej armii. Osłabianie, którego najbardziej oczywistym elementem jest tzw. jego profesjonalizacja. Nie to żebym miał coś przeciwko zawodowej armii, nie mam, ale motywacje, którymi kieruje się partia rządząca nie wróżą polskiej armii najlepiej. Okazuje się bowiem, że podstawowym powodem, dla którego armia powinna być profesjonalna, nie jest jej jakość. Podstawowym powodem, dla którego polska armia jest reformowana jest chęć zrobienia fajnie młodzieży, bo przecież nasza geostrategiczna sytuacja wymaga przede wszystkim tego żeby młodzież nie musiała bać się powołania do wojska.
Pacyfistyczne motywacje PO potwierdza nowy minister obrony, który oniemiałym z wrażenia słuchaczom oznajmia: (…) Współczesne Wojsko Polskie to zupełnie inne wojsko niż to, którego żołnierze tak dzielnie walczyli na przedpolach Warszawy. Szczęśliwie nie musimy już staczać bitew, jak nasi przodkowie. Żyjemy w bezpiecznych granicach i mamy unormowane stosunki sąsiedzkie...". Wiadomo, że czasem bitew nie ma, a potem nagle są. A wojsko przygotowuje się na te potencjalne. Czyli, że ma już nie być? (…) Ale że nie będzie już więcej bitew... no kurde, to dopiero zdolności profetyczne. Nawet Fukuyama jakby wycofuje się ze swojej tezy o końcu historii, a tu taka niespodzianka. Ciekawe, czy Rosjanie o tym wiedzą? Czy zdają sobie sprawę z tego, że choć nas od czasu do czasu tym straszą, nie ma sensu umieszczać rakiet koło Kaliningradu czy też organizować manewrów "Zapad", bo już nie będzie bitew?