Środa pisze:
Pominę wstydliwy fakt, że trudno tę Polskę odnaleźć na mapie aż przez tysiąc lat. Na pewno bardzo trudno ją znaleźć w jakichkolwiek stabilnych granicach. Posłowi zapewne chodziło o Polskę duchową czyli chrześcijańską i narodową. Czyli o dwie wartości a mianowicie: o Boga i naród. Wielbiciel Kazimierza Wielkiego musi jednak wiedzieć, że chrześcijaństwo zakorzeniało się na terenach polskich bardzo pomału i że przez setki lat Bóg miał w Polsce bardzo różnorodne oblicze; i niechrześcijańskie i pogańskie. Bóg w wydaniu PiS mówi zresztą głosem ojca Rydzyka lub biskupa Michalika, co znaczy, że jest równie mało uniwersalny jak - dajmy na to - pogański światowid. Trudno więc mu przypisać tysiącletnie istnienie. Podobnie z narodem. Idea ta ukształtowała się dość późno, choć oczywiście jej zwolennicy zmieniali wizję przeszłości i tradycji według swojej modły.
Z reguły "narodem" była walcząca o niepodległość szlachta plus kilka romantycznych wierszy. Ogromnie to okrojona, ale bardzo prosta idea narodu typowa dla lubiących spójność sentymentalnych konserwatystów. Gdyby tak zebrać różne rozumienia narodu, budowane notabene głównie przez XX-wiecznych nacjonalistów, to okazało by się, że takiej dziwnej wspólnoty, jaką jest idea "narodu", nie ma na całej ziemi. Jej patrioci są więc raczej kosmitami.
Dziwi nas, jak etyk może z taką łatwością mieszczać z błotem wartości, które dla większości Polaków są ważne. Współczujemy studentom Środy. Co z nich wyrośnie?