Wojciechowski pisze:
Bielan wspomina, jak wpadł na pomysł, żeby w ramach ocieplenia wizerunku, Lech Kaczyński przyniósł do Sejmu swojego kota. Kaczyński miał skomentować to gniewnym pytaniem „czy pan sobie wyobraża, jaki to będzie stres dla kota?”, i pomysł oniemiałego Bielana kategorycznie odrzucił.
Polityk PiS podkreśla, co przebijało się przez tamto zachowanie prezydenta:
Albert Schweitzer napisał kiedyś, że wszystkie ideologie świata nie są warte jednej łzy zamęczonego dziecka. Dla Lecha Kaczyńskiego cały ten tak zwany "pijar", cały ten wizerunkowy pic na wodę fotomontaż, pchający w górę sondażowe słupki, nie był wart paru minut stresu przerażonego kota. I chwała mu za to. Wielkość człowieka najpiękniej się ujawnia w sprawach pozornie małych...
Europoseł dodaje: