Często porównuje się PiS do sekty, ale to opis prawdziwy jedynie dla części elektoratu. Do analizy struktury i specyfiki samej partii lepsze byłoby jednak porównanie do gangu narkotykowego.
Migalski pisze:
Najbardziej popularnym, wśród niechętnych PiS-owi komentatorów, określeniem tej partii jest porównanie jej do sekty. I rzeczywiście - Jarosław Kaczyński ma bardziej wyznawców, niż wyborców i każdy lider może mu tylko zazdrościć. Czego? Tego, że cokolwiek powie, jakikolwiek manewr zrobi, w którąkolwiek pójdzie stronę, jego wyborcy łykną to i podążą za nim. (...) Duża część wyborców PiS uznaje Kaczyńskiego nie za lidera politycznego, ale za guru i zbawcę Polski. Ale mało kto dostrzega, że aparat partyjny już taki ideowy i zaślepiony nie jest.
Według europosła aparat partyjny PiS ma inne spojrzenie:
Oni posiedli niezwykłą zdolność do śledzenia owego żonglowania i bacznie przypatrują się, jaka obecnie panuje mądrość etapu. (...) Członkowie aparatu bardzo ideowi nie są i nie we wszystko wierzą. Traktują PiS jako niezłe i dochodowe przedsiębiorstwo. (...) Przypominają w tym dealerów narkotykowych, którzy maluczkim dostarczają jakiś shit, ale sami tego do ust nie biorą. Wyborcy są karmieni środkami, które wywołują u nich stanu uniesienia, wizje, halucynacje i odjazdy. Ale sami dealerzy nie dotykają tego towaru. Za to brutalnie walczą o to, żeby na swoim terenie być najsilniejszymi.