Otóż mamy do czynienia z brutalnym atakiem na te wartości. Nienawistny wrzask to zagrożenie dla normalności, a nieodpowiedzialne kołysanie społecznymi emocjami, to zagrożenie dla stabilizacji. Dlaczego? Bo ktoś plecie bzdury, bredzi, obraża zdrowy rozsądek większości? Nie, bo posługując się kłamstwem i odwołując się do najniższych instynktów, można jakiegoś nieszczęśnika sprowokować do zrobienia rzeczy strasznej. A gdyby to się stało, ruszyć może lawina.
Lis mentorskiego tonu nie zmienia ani na jotę:
Od 23 lat, od najnowszego odrodzenia Polski, nikt tą polską łodzią tak nie kołysał. Nikt bez opamiętania nie rzucał aż takich oskarżeń. Nikt nie delegalizował werbalnie polskiego państwa. Nikt nie stawiał najważniejszym osobom w państwie takich zarzutów. To nie są tylko słowa. To nie są tylko hasła. To jest wielka inwazja nienawiści, która może się bardzo źle skończyć. Są bowiem emocje, których nie da się już kontrolować, są reakcje, których nie da się okiełznać. Dotychczas można było odnieść wrażenie, że kilku niebezpiecznych ludzi funduje sobie kosztem kraju psychoterapię. Dziś jednak widać już, że ci ludzie fundują całemu krajowi paranoiczną psychodramę. Być może często komiczną w formie, ale groźną w treści i niebezpieczną w skutkach.
To raczej Tomasz Lis, kolejny raz rozrywając szaty nad nieistniejącym zamachem stanu, prezentuje "całemu krajowi paranoiczną psychodramę". W istocie: "być może często komiczną w formie, ale groźną w treści i niebezpieczną w skutkach". Żenujące - jak zawsze.