Zdaniem Zalewskiego, ostatnie miesiące od początku obecnego roku były dla PiS niebywale korzystne:
Rząd Donalda Tuska przeżywał najgorszy okres od początku istnienia. Ministrowie jakby rywalizowali, który najbardziej skompromituje swój gabinet, przy czym palma pierwszeństwa przypadła ministrze Musze, choć duet Arłukowicz – Nowak deptał jej po piętach.
PiS spokojnie punktował kolejne wpadki, a gdy pojawiła się kwestia reformy emerytalnej, wespół z „Solidarnością” stanął na czele społecznego sprzeciwu wobec podniesienia wieku emerytalnego. Owszem, czasami grał populistycznie, ale to dobre prawo opozycji. A w dodatku był to populizm skuteczny. Po raz pierwszy od 2007 roku PiS deptał po piętach Platformie.
Ale – zauważa Zalewski – Jarosław Kaczyński znowu gra jedynie kartą smoleńską:
Często zarzuca mu się, że wykorzystuje tę tragedię w kampanii politycznej. Zapewne tak jest, ale warto zwrócić uwagę, że przynosi mu to więcej szkody niż pożytku. To raczej autentyczne przeświadczenie niż cyniczna kalkulacja. Powtarzanie tez o zamachu i zdradzie PO budzi entuzjazm twardego elektoratu PiS, ale on tak czy owak poszedłby za prezesem w ogień. Mniej fanatyczni wyborcy oczekują od partii Kaczyńskiego, że nie będzie ona formacją jednej sprawy, lecz potrafi rządzić lepiej od nieudolnej Platformy.