Minister sprawiedliwości blokuje podpisanie przez Polskę kontrowersyjnej konwencji Rady Europy przeciwko przemocy wobec kobiet. Krytykuje także sytuację w Platformie, oskarżając jej lewe skrzydło o otwieranie sporów światopoglądowych. W tym samym czasie inny konserwatysta z PO, Jacek Żalek, zgłasza pomysł klauzuli sumienia dla aptekarzy oraz skutecznie blokuje prace nad liberalnym projektem ustawy o zapłodnieniu in vitro.
Tomasz Lis twierdzi, że taka ofensywa konserwatywnych polityków PO może być dużym zaskoczeniem dla znacznej części jej wyborców:
Taki wyborca słyszy, że Gowin nie chce do końca bronić praw kobiet. I jest Żalek, który nie chce sprzedawać środków antykoncepcyjnych. I wyborca pyta: czy ja się podpisuję pod czymkolwiek, co mówi Gowin? To jest moja partia? To jest ta wielkomiejska partia liberalna?
Lis nie ma wątpliwości, że nie sprawdził się pomysł premiera na zaangażowanie Jarosława Gowina w prace rządu:
Myślę, że chciał go sparaliżować odpowiedzialnością. A tymczasem Gowin harcuje w ministerstwie o wiele sprawniej, głośniej i skuteczniej niż w sejmowych kuluarach. Premier popełnił błąd. Nie docenił przeciwnika przez duże "P".