Reklama
Rozwiń

Prowokacja rosyjskiego specnazu czy blamaż polskiej policji?

Wyjaśnia się sprawa brutalnego pobicia obsługi po meczu Czechy-Rosja na wrocławskim stadionie. W sprawie występują policja i… rosyjski specnaz

Publikacja: 12.06.2012 14:32

Prowokacja rosyjskiego specnazu czy blamaż polskiej policji?

Foto: W Sieci Opinii

Wrocławska redakcja gazety.pl pisze:

Jak zdradza nam jeden z policjantów pracujących nad wykryciem sprawców piątkowego pobicia, kto jest kim błyskawicznie ustalili pracownicy wrocławskiego stadionu: - Analizując bardzo dokładnie zapisy z monitoringu, doszli do miejsc, które Rosjanie wykupili.

Potem te dane otrzymały służby rosyjskie, które zidentyfikowały jednego z napastników - tego, który na zdjęciach jest bez koszulki i ma tatuaż na prawej łopatce. To były żołnierz jednostki specjalnej wojsk Federacji Rosyjskiej, tzw. specnazu. Był na tyle nieostrożny, że dał się kilkakrotnie sfotografować i jego zdjęcie pojawiło się w kilku chuligańskich portalach.

Dalej czytamy:

To, że policja niechętnie mówi o piątkowych wydarzeniach, może mieć swoje uzasadnienie, bo jak się dowiedzieliśmy, najprawdopodobniej nieprofesjonalne zachowanie jej funkcjonariuszy doprowadziło do eskalacji przemocy na stadionie. Na nagraniu z monitoringu widać wyraźnie, że do mężczyzny, który podczas meczu rzucił na murawę racę, podchodzą najpierw policjanci po cywilnemu. Zamiast od razu wyprowadzić go z obiektu, wdają się z nim w niepotrzebną dyskusję. Trwa to kilkadziesiąt sekund. W tym czasie wokół zaczyna się gromadzić tłumek zainteresowanych rosyjskich kibiców. Zaczyna się robić gorąco. Widząc to i chcąc wspomóc osamotnionych policjantów, w sprawę włączają się stewardzi w charakterystycznych kamizelkach. To ten moment, od którego zaczyna się amatorskie nagranie zrobione telefonem komórkowym i zamieszczone w internecie.

- Gdy jednak Rosjanie zaczęli stewardów bić, funkcjonariusze gdzieś się ulotnili - opowiada osoba, która ma dostęp do wszystkich informacji w tej sprawie.

Co ciekawe:

Rozszyfrowani bandyci stadionowi wciąż są na wolności. Nie wiadomo nawet, czy przebywają na terytorium Polski, bo po piątkowym meczu część rosyjskich fanów wróciła do domów. Prawie na pewno nie ma ich we Wrocławiu, bo Rosjanie przenieśli się już do Warszawy, gdzie ich reprezentacja rozegra dwa najbliższe mecze.

Wrocławska redakcja gazety.pl pisze:

Jak zdradza nam jeden z policjantów pracujących nad wykryciem sprawców piątkowego pobicia, kto jest kim błyskawicznie ustalili pracownicy wrocławskiego stadionu: - Analizując bardzo dokładnie zapisy z monitoringu, doszli do miejsc, które Rosjanie wykupili.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy polskimi śmigłowcami AH-64E będzie miał kto latać?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Rząd Tuska prosi się o polityczny Ku Klux Klan i samozwańcze rasistowskie ZOMO
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Nastroje po wyborach, czyli samospełniająca się przepowiednia
Publicystyka
Marek Migalski: Jak prezydent niszczy państwo – cudy nad urną i rosyjskie boty