Wiktor Świetlik: Łapy precz od premierowicza!

Publicysta i felietonista "Uważam Rze" i "Super Expressu" Wiktor Świetlik apeluje o pozostawienie syna premiera w spokoju. Dlaczego?

Publikacja: 09.08.2012 09:27

Wiktor Świetlik: Łapy precz od premierowicza!

Foto: W Sieci Opinii

Nie dość, że bezczelne pismaki i jakieś typy spod opozycyjnej gwiazdy zepsuły dwa trójmiejskie biznesy, to jeszcze uczepiły się samego premierowicza, który miał z tymi zacnymi przedsięwzięciami jakieś kontakty, i zaczęły publicznie o kontakty owe zadawać pytania. I to już jest zdecydowana przesada.

Świetlik przywołuje tekst Agaty Nowakowskiej z "GW":

Na szczęście mamy takich, co zawsze na posterunku. "Nie wyplenimy korupcji i nepotyzmu, urządzając polowanie na "pasujące politycznie" osoby. Musimy mądrze zmieniać prawo, pracować nad kulturą polityczną i obyczajem, a to dużo mniej spektakularne niż łapanka na syna premiera" - mądrze napisała redaktor Agata Nowakowska z "Gazety Wyborczej". O, nie wyplenimy!

I analizuje:

Wyobraźmy sobie, że to nie syn premiera łączyłby pracę na państwowym lotnisku z pisaniem ekspertyz dla podejrzanej firmy, a mąż Marty Kaczyńskiej, pociotek Pawlaka albo Millera. Wtedy, bez względu na stan faktyczny, można by go wdeptać w ziemię i skakać po nim do świąt Bożego Narodzenia, a może nawet i do Wielkiej Nocy. Koledzy z "Wyborczej", a także wszelkiej maści lisoidzi, pierwsi domagaliby się śledztwa, prawdy, ustalenia wszystkich związków tej osoby ze sławnym krewniakiem, a może nawet usunięcia się tego ostatniego z życia publicznego do czasu wyjaśnienia "afery". Ale premierowicz? O, co to, to co innego. "Plwać na zbrodnie, lżyć złej woli, ale świętości nie szargać, bo trza, żeby święte były" - pisał wieszcz. Łapy precz od premierowicza!

Publicysta proponuje:

Myślę, że usłużni koledzy i słuszne koleżanki powinni rozpocząć teraz ogólnopolską debatę o tym, co zrobić, żeby na przyszłość uniknąć tego rodzaju szargania dobrego imienia rządzącej familii. To nie polska flaga, żeby na nią pluć albo w psią kupę wsadzać. Z pomocą powinien nadejść Senat. Niedawno słyszałem, jak dostojni mędrcy z nietulonym żalem wypowiadali się o swoim poprzednim projekcie zmian w prawie prasowym. Wedle niego każda opinia publicystyczna w gazecie rodziłaby konieczność publikowania długaśnej odpowiedzi osoby, do której się odnosiła. Chyba pora wrócić do tego projektu.

A może nawet go nieco zmodyfikować? Mamy wolność słowa, gazet czy portali internetowych nie wolno zamykać. Ale co zrobić z tymi, które zadają niewygodne pytania o Michała Tuska albo niedostateczną ilość miejsca poświęcają zbrodniczym okrzykom na Powązkach? Może niech przynajmniej zamiast publikować treści własne, niech zostaną zobligowane do publikowania samych tylko odpowiedzi i sprostowań rządzących polityków i urzędników. Do wolności i demokracji też trzeba dorosnąć.

Nie dość, że bezczelne pismaki i jakieś typy spod opozycyjnej gwiazdy zepsuły dwa trójmiejskie biznesy, to jeszcze uczepiły się samego premierowicza, który miał z tymi zacnymi przedsięwzięciami jakieś kontakty, i zaczęły publicznie o kontakty owe zadawać pytania. I to już jest zdecydowana przesada.

Świetlik przywołuje tekst Agaty Nowakowskiej z "GW":

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Publicystyka
Marek Cichocki: Donald Trump robi dobrą minę do złej gry
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Minister może zostać rzecznikiem rządu. Tusk wybiera spośród 6-7 osób
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Biskupi muszą pokazać, że nie są gołosłowni
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Niemcy przestraszyły się Polski, zmieniają podejście do migracji
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Publicystyka
Łukasz Adamski: Elegia dla blokowisk. Czym Nawrocki może zaimponować Trumpowi?