„W sobotę po raz pierwszy każdy, kto chciał, mógł wejść do Pałacu Prezydenckiego i zobaczyć, na przykład, gabinet Lecha Wałęsy. A jeśli ktoś się pochylił i wytężył wzrok, to pod biurkiem mógł dojrzeć kapcie prezydenta, z czarnego materiału, przydeptane na piętach. Nieduży pokój, prawie wszystkie meble trafiły tu z Belwederu. Biurko, masywny stół i ciężkie krzesła pośrodku. Na podłodze podniszczony perski dywan, jeden z dwóch oryginalnych, które są w pałacu. Za prezydenckim fotelem, na ścianie wisi nie - jak można by się spodziewać - godło Polski, lecz portret papieża. Na biurku stoi ikona, leży „Modlitewnik kolejowy: Z Bogiem na szlaku" i encyklika Jana Pawła II „Evangelium vitae". Ale krzyża w gabinecie prezydenta nie ma. Obok biurka stoi duża centrala, znana z telewizyjnej relacji rozmowy Wałęsy z Borysem Jelcynem. „Prezydent naciska guzik i od razu, tam po drugiej stronie, ktoś powinien być" - objaśnia przewodnik dzieciom ze szkół koło Ciechanowa zasady działania centralki.
„Sekretarka jakaś" - wymieniają uwagi zwiedzający.
„A ten grzejnik to całkiem nowocześnie wygląda" - ktoś szepcze.
Jedne drzwi z gabinetu prowadzą do sekretariatu, drugie do sali kolumnowej, a trzecie na górę do prywatnych apartamentów. Nie można było ich zwiedzić".
Tekst „Pałac dla każdego" sygnowany był literami K.G. (Kazimierz Groblewski).