Mało rzeczy jest bardziej obrzydliwych moralnie niż obserwowanie "demokracji od kuchni". Kolejny odcinek tej  serwuje nam dziś "Gazeta Wyborcza", opisująca wewnętrzne walki w PO. Nie będę tu cytował tego, kto kopie dołki pod kim (wszyscy pod wszystkimi), kto jest w czyjej frakcji (każdy w osobnej), i jak politycy nadają na siebie nawzajem jak rozemocjonowane i zazdrosne gimnazjalistki (choć to porównanie jest chyba obraźliwe dla gimnazjalistek).

W każdym razie wymowa tekstu Renaty Grochal jest taka - przyznajmy, niezbyt zaskakująca - że PO to bezideowa partia władzy, dryfująca bezwładnie na powierzchni władzy i pozorująca działania. Mimo to polityków partii nie opuszcza optymizm.

- Wiemy, że wyborcy zaczynają mieć nas dosyć. Ale za trzy lata z najwyższym obrzydzeniem zagłosują na Platformę, żeby tylko PiS nie wrócił do władzy - mówi znany poseł PO. I taki pogląd przeważa w partii.

- czytamy w tekście. Niby to nic nowego, niby to aż do bólu oczywiste, ale jeśli mówi to już otwarcie (co prawda anonimowo) polityk partii, to można do reszty stracić wiarę w demokrację. Potwierdza się przy okazji przekonanie, że jedynym, co utrzymuje Platformę przy władzy, jest Jarosław Kaczyński.