Reklama

Migalski: Dobry polityk to "samiec alfa"

Europoseł i były przyboczny Jarosława Kaczyńskiego celnie pisze, co jest miarą dobrego polityka w Polsce

Publikacja: 19.03.2013 16:47

Choć nie jestem fanem Marka Migalskiego, to trzeba europosłowi przyznać, że zdarza mu się napisać celną, a czasem nawet błyskotliwą analizę. Przykładem tego jest jego najnowszy wpis na blogu, w którym trafnie opisuje prawa rządzące polską polityką.

Porównuje standardy według których mierzy się zasługi polityków w innych krajach...

Czym mierzy się wielkość polityków za Zachodzie? Dlaczego Thatcher, de Gaulle czy Kohl byli, i są, uznawani za wybitnych przywódców? Bo zrobili coś dla swoich obywateli- dosyć prosta odpowiedź. Bo byli prawdziwymi liderami, pociągali za sobą tłumy, zmieniali kraj, wprowadzali zmiany, bronili swojej ojczyzny przed niebezpieczeństwami.

... z tymi z naszego podwórka:

A czym mierzy się w Polsce wielkość polityków? Umiejętnością neutralizacji opozycji wewnątrzpartyjnej. Jeśli jakiś lider potrafi podporządkować sobie całą formację, jeśli wytnie z niej wszystkich swoich rywali, jeśli zamieni partię w swój prywatny folwark - wówczas zostaje przed rodzimych komentatorów okrzyknięty samcem alfa, któremu bije się pokłony. Taki samowładca, dzierżymorda i partyjny tyran sławiony jest jako postać wybitna, jako heros, człek przenikliwy i twardy.

Reklama
Reklama

- zauważa Migalski i stawia pod lupą "wielkość" dwóch wodzów naczelnych naszej sceny politycznej:

Jarosław Kaczyński dlatego jest przez wielu uważany za genialnego lidera, że potrafił pozbyć się ze swej formacji wszystkich tych, którzy mieli odwagę do zachowywania własnej podmiotowości i do własnych poglądów. Ci, którzy zostali, albo są całkowicie pozbawieni cech odróżniających ich od manekinów, albo cechy te skrzętnie ukrywają, by - broń Boże - przywódca nie zorientował się, że mają jakieś własne poglądy. W swym stadzie Kaczyński jest niekwestionowanym samcem alfa - tylko, że tak przetrzebił swoje stado, że jest ono coraz słabsze i przeganiane jest od 6 lat z jednego końca lasu na drugi.

A co z drugim wybitnym przywódcą? Bo on też komplementowany jest jedynie za to, że jest w stanie PiS-owską watahę przegnać na obrzeża lasu. To jego jedyna zasługa. Na nic więcej nie starczyło mu już czasu i sił. No, może jeszcze na to, by pozbyć się ze swego stada wszystkich, którzy mogli mu zagrozić. I to by było na tyle, jeśli chodzi o tego męża stanu i samca alfa. Nie przeszkadza to wielu komentatorom i publicystom obwoływać go jednym z najwybitniejszych polityków ostatnich dekad. Wystarczy więc trwać u władzy, trzymać z dala od niej Kaczyńskiego i wycinać wewnątrzpartyjną opozycję. Nie trzeba robić żadnych reform, nie trzeba modernizować kraju. Wystarczy być.

Jak dobrze żyć w kraju rządzonym przez takich genialnych liderów.

Publicystyka
Marek Migalski: Grzegorz Braun stanie się przyczyną rozpadu PiS?
Publicystyka
Jan Zielonka: Lottokracja na ratunek demokracji
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Pożar w PiS. Czy partia bezpowrotnie straciła część wyborców na rzecz obu Konfederacji?
Publicystyka
Grzegorz Rzeczkowski: Odpowiedź na wywiad z Jackiem Gawryszewskim
Publicystyka
Jakub Sewerynik: Komu przeszkadzała Chanuka w Pałacu Prezydenckim?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama