Łuck, stracona szansa?

Nieobecność Wiktora Janukowycza w Łucku u boku prezydenta Komorowskiego będzie nietaktem wobec strony polskiej i puszczeniem oka do skrajnych ugrupowań nacjonalistycznych. To także wyraz nielojalności wobec Polski, strategicznego partnera Ukrainy i największego orędownika jej członkostwa w UE – pisze były konsul RP we Lwowie Jakub Herold.

Aktualizacja: 12.07.2013 12:29 Publikacja: 12.07.2013 12:21

Polakom pomordowanym przez OUN-UPA – tablica z pomnika w Przemyślu. Inskrypcja na tablicy w pełnym b

Polakom pomordowanym przez OUN-UPA – tablica z pomnika w Przemyślu. Inskrypcja na tablicy w pełnym brzmieniu: "Jeśli zapomnę o nich, Ty Boże zapomnij o mnie" W hołdzie Polakom, pomordowanym w latach 1943–1945 na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej także tym, którzy opuścili rodzinne strony uchodząc przed terrorem i zagładą z rąk OUN-UPA. W 60 rocznicę tej wielkiej tragedii Rodacy. Przemyśl, Lipiec 2003". – Herby Lwowa, Łucka, Stanisławowa i Tarnopola. Fot. Goku122

Foto: Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported

Relacje polsko-ukraińskie w ostatnich dwóch tygodniach nabrały szybkiego tempa. Nie brak emocji i kontrowersji. Najpierw 20 czerwca Senat RP uchwalił uchwałę w sprawie upamiętnienia 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej. Tydzień później po uroczystej panichidzie w klasztorze oo. Bazylianów w Warszawie, odprawionej przez hierarchów Kościołów rzymsko-katolickich i greko-katolickich w Polsce i na Ukrainie, biskupi podpisali wspólną deklarację o pojednaniu polsko-ukraińskim w 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej.

Przy projektowaniu senackiego dokumentu najgorętsze spory dotyczyły słów określających to co wydarzyło się na Wołyniu. Ostatecznie w senackiej uchwale noszącej tytuł "W 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej", mordy z okresu 1943-44 określono jako „czystkę etniczną noszącą znamiona ludobójstwa".

Polacy szkodzą

Na reakcję nacjonalistycznej ukraińskiej partii Swoboda nie trzeba było długo czekać. Oleg Pankiewicz, wiceprzewodniczący Ogólnoukraińskiego Zjednoczenia Swoboda 1 lipca podczas wystąpienia na cmentarzu wojskowym w Pikulińcach w powiecie przemyskim na grobach żołnierzy Ukraińskiej Republiki Ludowej nawiązał do, jego zdaniem chlubnej, historii Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) mówiąc: „Naprawdę powinniśmy dzisiaj przepraszać, ale nie poprzednich okupantów (w domyśle ZSRR i Polskę) tylko bohaterów UPA. Dzisiaj przed tą mogiłą prośmy ich o wybaczenie, za to, że nie zrobiliśmy wystarczająco wiele, żeby wesprzeć ich czyn".

Pankiewicz kolejny raz zinterpretował historię w charakterystycznym dla członków jego partii sposób. Wieś, w której przepraszał UPA została spalona 15 października 1945 przez sotnię "Łastiwki".

Obojętna wobec senackiego dokumentu nie pozostała również Rada Miejska Lwowa, w której większość mają właśnie swobodniwcy tak samo zresztą jak we lwowskiej radzie obwodowej. Jak donosi ukraiński informacyjny portal ZIK 27 czerwca podczas sesji, w odpowiedzi na uchwałę polskiego senatu rada uchwaliła własną, w której czytamy m.in.: „Rada Miejska Lwowa i wszyscy świadomi Ukraińcy z głęboką trwogą i sprawiedliwym oburzeniem otrzymali informację o przyjęciu przez Senat RP uchwały w 70. rocznicę wołyńskich wydarzeń (...) Również działania polskich polityków pokazują negatywny obraz Ukrainy w świecie, zadając szkody ukraińskim pragnieniom integracyjnym z Unię Europejską".

Cechą retoryki Swobody jest określanie rzezi wołyńskiej jako: wydarzeń wołyńskich, tragedii wołyńskiej czy konfliktu polsko-ukraińskiego. Ukraińscy historycy jak np. Wołodymyr Wiatrowycz, który kieruje Centrum Badań Ruchu Wyzwoleńczego w swoich publikacjach poddają pod wątpliwość liczbę polskich ofiar, miejscowości czy daty. Obecnie powszechna jest tendencja do oskarżania Polski o działania rzekomo zmierzające do zatrzymania procesu integracji Ukrainy z UE.

Kto poniża Ukraińców

W tym samym tonie 2 lipca wypowiedział się Anatolij Witiw,  szef wołyńskiej Swobody, który określił planowany przyjazd Bronisława Komorowskiego do Łucka na uroczystości rocznicowe jako niepożądany i niedorzeczny - donosi portal pravda.com.ua. Według Witiwa polski prezydent przybędzie do Łucka w celu „symbolicznego poniżenia Ukraińców, którzy walczyli za niepodległość na swojej ziemi i pokazać ich jako morderców (...) Po wielomiesięcznym nakręcaniu antyukraińskiej histerii przez polskich polityków Komorowski nie ma czego szukać w Łucku"- dodaje Witiw. Ta strona zamieszcza również ogłoszenie o zbiórce pieniędzy pod budowę pomnika Stepana Bandery w Łucku.

3 lipca prezydent Komorowski potwierdził chęć przyjazdu do Łucka 14 lipca mówiąc: „Chcę tam jechać między innymi dlatego, aby podtrzymać szczególnie dobry klimat, dobre wspólne przeżywania tej bolesnej rocznicy, które związane jest z niedawnym przyjazdem do Polski arcybiskupa Światosława (Szewczuka), głowy Kościoła greckokatolickiego na Ukrainie" – zaznaczył.

Problem polega na tym, że ani Pankiewicz, ani Witiw nie są lokalnymi watażkami z Wołynia i Galicji grającymi na najniższych nacjonalistycznych nastrojach. Są posłami czwartej siły politycznej w państwie (36 miejsc w Radzie Najwyższej) z pokaźnym poparciem na Ukrainie Zachodniej. Ich elektorat rośnie na terenie całego kraju. Pankiewicz, który jak powiadamia oficjalna strona Swobody, 12 listopada złożył mandat przewodniczącego lwowskiej rady obwodowej i objął funkcję zastępcy przewodniczącego komitetu ukraińskiego parlamentarnego do spraw....euro-integracji.

W monitorowaniu ukraińskich mediów elektronicznych ciężko nie zauważyć ogromną dysproporcję w komentowaniu i ocenianiu dwóch dokumentów: polskiej uchwały senackiej z 20 czerwca i deklaracji o pojednaniu rzymsko- i greckokatolickiego kościoła w Polsce i na Ukrainie, którą podpisali 28 czerwca najważniejsi dostojnicy obu Kościołów.

O ile senacka uchwała wywołała spory rezonans, o tyle publikacji o pojednaniu jest jak na lekarstwo. Jedną z nielicznych jest wypowiedź Myrosława Marynowycza zamieszczona na portalu gazeta.ua - prorektora Katolickiego Uniwersytetu Lwowskiego. Zauważa on obecność prezydenta Polski Bronisława Komorowskiego i brak prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. Według Marynowycza patriarcha Światosław reprezentował w Warszawie nie tylko stanowisko kościoła unickiego ale, całego narodu ukraińskiego przyjmując rolę etnarcha.

Prorektor KUL podkreśla podniosłość i rangę tego strzelistego aktu pojednania dwóch bratnich narodów. We wspólnej deklaracji czytamy m.in.: „Pragniemy dzisiaj oddać hołd niewinnie pomordowanym, ale i przepraszać Boga za popełnione zbrodnie oraz raz jeszcze wezwać wszystkich, Ukraińców i Polaków, zamieszkujących zarówno na Ukrainie, jak i w Polsce oraz gdziekolwiek na świecie, do odważnego otwarcia umysłów i serc na wzajemne przebaczenie i pojednanie".

Daleko od Unii

Unię Europejską trudno sobie dzisiaj wyobrazić bez powojennego pojednania narodów m.in. niemiecko-francuskiego i polsko-niemieckiego i bez potępienia faszyzmu. Ale równie trudno wyobrazić sobie integrację Ukrainy z UE bez pojednania polsko-ukraińskiego na bazie historycznej prawdy.

Pierwszy wspólny krok uczyniono w kościele oo. Bazylianów w Warszawie, następny możliwy jest w Łucku 14 lipca. Przy deklaracji chęci przyjazdu prezydenta Polski nieobecność Wiktora Janukowycza będzie sporym nietaktem wobec strony polskiej i puszczeniem oka do skrajnych ugrupowań nacjonalistycznych, które nigdy nie popierały Janukowycza. Tłumaczenie, że tego dnia głowa państwa będzie miała inne obowiązki jest wybiegiem i nielojalnością wobec Polski-strategicznego partnera Ukrainy i największego orędownika jej członkostwa w UE.

Warto zauważyć, że Polska płaci gigantyczną geopolityczną cenę za popieranie europejskich aspiracji Ukrainy. 14 lipca w Łucku  Ukraina pokaż,e jak  daleko jest od UE.

Relacje polsko-ukraińskie w ostatnich dwóch tygodniach nabrały szybkiego tempa. Nie brak emocji i kontrowersji. Najpierw 20 czerwca Senat RP uchwalił uchwałę w sprawie upamiętnienia 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej. Tydzień później po uroczystej panichidzie w klasztorze oo. Bazylianów w Warszawie, odprawionej przez hierarchów Kościołów rzymsko-katolickich i greko-katolickich w Polsce i na Ukrainie, biskupi podpisali wspólną deklarację o pojednaniu polsko-ukraińskim w 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej.

Przy projektowaniu senackiego dokumentu najgorętsze spory dotyczyły słów określających to co wydarzyło się na Wołyniu. Ostatecznie w senackiej uchwale noszącej tytuł "W 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej", mordy z okresu 1943-44 określono jako „czystkę etniczną noszącą znamiona ludobójstwa".

Pozostało 88% artykułu
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Tomasz Szmydt napuszczony na polską ambasadę w Mińsku. Dlaczego Aleksandr Łukaszenko to robi?
Publicystyka
Sondaż: Komisja ds. badania wpływów rosyjskich dzieli Polaków. Wyborcy PiS przeciw
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: Polska była proizraelska, teraz głosuje w ONZ za Palestyną
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Czy sprawa sędziego Tomasza Szmydta najbardziej zaszkodzi Trzeciej Drodze i Lewicy?
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Jarosław Kaczyński podpina się pod rolników. Na dłuższą metę wszyscy na tym stracą