Czy Polacy są ogłupieni polityką historyczną?
Piotr Zychowicz:
Nie mogą być ogłupieni czymś, czego nie ma. Polska nie ma polityki historycznej.
Aktualizacja: 31.07.2013 19:23 Publikacja: 31.07.2013 19:23
Powstańcy warszawscy walczyli jak lwy – przyznaje Piotr Zychowicz. Na zdjęciu: żołnierze AK w zdobycznym niemieckim transporterze
Foto: East News/Muzeum Niepodleglosci
Czy Polacy są ogłupieni polityką historyczną?
Piotr Zychowicz:
Nie mogą być ogłupieni czymś, czego nie ma. Polska nie ma polityki historycznej.
A przez martyrologię?
Niewątpliwie Polacy traktują swoją historię w sposób nieco infantylny. Zgodnie z nim ich przodkowie nigdy nie popełniali żadnych błędów. Dotyczy to szczególnie okresu II wojny światowej. Wszystkie decyzje podejmowane przez ówczesnych przywódców są traktowane jako jedynie możliwe i jedynie słuszne. Tymczasem II wojna światowa skończyła się największą katastrofą w naszych długich dziejach. Odebrano nam połowę terytorium, z ukochanymi miastami Wilnem i Lwowem, wymordowano nam kilka milionów obywateli, w tym nasze elity, zburzono miasta na czele z Warszawą, okaleczono nas na zawsze. Niestety, część z tych straszliwych strat wynikała z naszych błędów.
I dlatego książką „Obłęd 44” chce pan obalić mit Powstania Warszawskiego?
Nic nie jest w stanie obalić legendy Powstania Warszawskiego, żadna książka, żaden historyk czy publicysta. Bo legenda Powstania Warszawskiego jest nieśmiertelna. Tę legendę tworzą ludzie, żołnierze Armii Krajowej. Jestem głęboko przekonany, że Rzeczpospolita nigdy nie miała tak wspaniałego wojska jak powstańcy warszawscy. Ta młodzież to najwięksi bohaterowie naszej historii. Podczas bitwy o Warszawę w 1944 roku nie tylko wspaniale wypełniła swój obowiązek, ale też wykazała się nieprawdopodobnym wręcz hartem ducha i odwagą, idąc z niemalże gołymi rękami na czołgi. Nie mam więc zamiaru obalać legendy powstania, bo sam ją czczę. Jednak zupełnie czym innym jest analiza samego procesu podejmowania decyzji powstańczej, która zapadła w Komendzie Głównej Armii Krajowej w końcu lipca 1944 roku. Analiza taka pokazuje, że oficerowie, którzy tę decyzję podjęli, popełnili błąd.
Ale czy taka ocena ówczesnych wydarzeń nie sprzyja osobom, które nie czczą ani Powstania Warszawskiego, ani pamięci o nim i które z chęcią sam zryw i jego uczestników oczernią?
Jeżeli założymy, że „Gazeta Wyborcza” i inne podobne media prowadzą pedagogikę wstydu wobec Polaków i zohydzają nam własną historię, to jest to rzecz, którą na pewno trzeba potępić. Natomiast nie może być tak, że skoro „Gazeta Wyborcza” obrzydza nam naszą historię, to my mamy w odpowiedzi przechodzić na skrajne pozycje i ją bezrefleksyjnie gloryfikować. „Gazeta Wyborcza” nie może nam wyznaczać pola do dyskusji na temat naszej historii.
Użył pan niedawno sformułowania „poprawność patriotyczna”, mówiąc, że jest to zakłamywanie historii. Czy legenda powstania to jest „poprawność patriotyczna”?
Józef Mackiewicz, który jest mistrzem mojego politycznego myślenia, nazywał to „polrealizmem”, w nawiązaniu do socrealizmu. Chodzi o myślenie w sposób sztampowy, powielanie mitów. Gloryfikowanie naszych porażek i błędów. Konserwatyści polscy zawsze walczyli z takim podejściem, widząc w nim samobójcze tendencje na przyszłość. Staram się taki typ myślenia kontynuować.
Łatwo jest krytykować i oceniać, siedząc w fotelu w 2013 roku i przeglądając dokumenty.
Jeżeli ktokolwiek odbiera mi dzisiaj prawo do nazywania się polskim patriotą, to należy uznać, że patriotą nie był też Naczelny Wódz Kazimierz Sosnkowski, który był zdecydowanym przeciwnikiem Powstania Warszawskiego. Mało tego, zakazywał tego powstania, ale jego depesze i instrukcje zostały zignorowane przez Komendę Główną Armii Krajowej. Należałoby odebrać prawo do miana patrioty generałowi Władysławowi Andersowi, który kiedy dowiedział się o powstaniu, uznał je za zbrodnię i powiedział, że Bora-Komorowskiego i resztę oficerów Komendy Głównej trzeba postawić przed sądem. Należałoby odebrać takie miano Narodowym Siłom Zbrojnym, które uznały powstanie za absurd i szaleństwo, obu organizacjom piłsudczykowskiej konspiracji Konwentowi Organizacji Niepodległościowych i Obozowi Polski Walczącej. A wreszcie wielu oficerom Armii Krajowej, na czele z pułkownikiem Januszem Bokszczaninem, z generałem Albinem Skroczyńskim „Łaszczem” i podpułkownikiem Ludwikiem Muzyczką. Wszyscy ci ludzie, wcale nie z perspektywy prawie 70 lat, ale już wówczas w lipcu 1944 roku, mówili o tym, że powstanie skończy się klęską i rzezią, a liczenie na pomoc bolszewików jest mrzonką i iluzją. Mówili, że Polska zostanie ujarzmiona przez zalewającą nas Armię Czerwoną i żadne – nawet najbardziej krwawe całopalenia narodowe – nie są w stanie tego wyroku odwrócić. W swojej książce niczego więc sobie nie wymyślam, tylko opowiadam się po stronie tych ludzi, którzy już wówczas opierali się na zimnej kalkulacji, a nie na emocjach.
Twierdzi pan więc, że „Obłęd ’44” nie uderza w legendę powstania?
Gdy sobie uzmysłowimy, jak fatalną pomyłkę popełniła Komenda Główna Armii Krajowej, posyłając bezbronne dzieci, nasze najlepsze pokolenie na pewną rzeź, to dopiero na tym tle widać prawdziwy heroizm młodych ludzi. Jest jedna żelazna zasada w wojsku, o czym wielokrotnie mówił generał Anders. Nie wolno podejmować działań, które nie mają szans powodzenia.
I takim działaniem było powstanie?
Przed młodymi żołnierzami Armii Krajowej postawiono zadanie nie do wykonania. 1 sierpnia 1944 roku o godzinie 17 kilka tysięcy słabo uzbrojonych młodych ludzi, dla których była to pierwsza akcja bojowa, słabo wyszkolonych, z fatalną bronią ruszyło na kilkaset znakomicie umocnionych punktów w Warszawie, za którymi siedzieli dorośli, świetnie przeszkoleni, zaprawieni w bojach, mężczyźni. Żołnierze i policjanci niemieccy. Uzbrojeni po zęby w broń maszynową, granatniki, moździerze i miliony sztuk amunicji. Niemcy doskonale wiedzieli o powstaniu, nie udało się utrzymać projektu w tajemnicy. Nie było mowy o elemencie zaskoczenia. I ci młodzi Polacy, atakując często na otwartej przestrzeni, w biały dzień, zostali zmasakrowani. Nie zdobyto ani jednego strategicznego punktu. Już pierwszego dnia przed zmrokiem w Komendzie Głównej zdano sobie sprawę, że powstanie jest klęską. Że nie da się osiągnąć stawianych celów, czyli wyzwolić miasta własnymi siłami. Pozostało czekać na pomoc bolszewików, którzy – o czym ostrzegali realiści z AK – oczywiście żadnej pomocy nie chcieli udzielić. Przez kolejne 62 dni to była walka o przetrwanie, Niemcy regularnie niszczyli Warszawę.
Jak pan godzi tę sprzeczność? Jak można czcić heroizm akowców przy jednoczesnej krytyce podjętych wówczas decyzji?
Oczywiście, że można, ponieważ ci ludzie wspaniale wypełnili swój obowiązek żołnierski. Bili się jak lwy. W imię umiłowania wolności i ojczyzny złożyli najwyższą ofiarę. A to, że decyzja Armii Krajowej była oparta na fatalnych iluzjach, to zupełnie inna sprawa. Nie ma nic zdrożnego w tym, żeby czcić bohaterów i pamiętać o poległych, a krytycznie oceniać ich dowódców. Potworność strat, jakie przyniosło nam Powstanie Warszawskie – zniszczenie naszej stolicy, wyrżnięcie dwustu tysięcy Polaków, w tym młodego pokolenia AK – było gwoździem do trumny polskiej niepodległości.
Skoro forsuje pan tezę, że decyzja o wybuchu powstania była błędem, to znaczy, że spełnieniem obowiązku patriotycznego byłaby bierność?
Jeżeli uważamy za obowiązek patriotyczny doprowadzenie do zniszczenia własnej stolicy i wymordowania 200 tysięcy obywateli, to zgoda – decyzja o wybuchu powstania była spełnieniem tego obowiązku. Ja patriotyzm rozumiem w inny sposób. Obowiązkiem patriotycznym przywódcy, czy politycznego czy wojskowego, jest walka o niepodległość Rzeczypospolitej. Jeżeli ta walka jest niemożliwa, tak jak to było w 1944 roku, gdy już nic nie mogło odmienić naszego losu, to równie ważnym zadaniem jest zachowanie substancji biologicznej narodu. Chronienie cywilów przed niebezpieczeństwem, a nie sprowadzanie na nich tego niebezpieczeństwa.
Jednak stawiając sprawę w ten sposób, godzi pan w bohaterów tamtych czasów. Ma pan tego świadomość?
Zależy, kogo uważamy za bohatera. Młodego chłopaka, któremu Armia Krajowa obiecała szybkie i łatwe zwycięstwo nad „zdemoralizowanymi szkopami”, ludzi, którzy polegli śmiercią żołnierską za Polskę? Czy też uważamy za bohatera generała sztabowego, a więc zawodowca, który w podejmowaniu decyzji powinien kierować się chłodną kalkulacją, a zamiast tego prowadzi niezwykle ryzykowne działania, sprowadzające na Polskę wielkie nieszczęście? Wszystko sprowadza się do tego, co uważamy za prawdziwy patriotyzm.
Piotr Zychowicz jest historykiem i publicystą, redaktorem naczelnym miesięcznika „Historia Do Rzeczy”. Wcześniej pracował m.in. w „Rzeczpospolitej”. Autor książki „Pakt Ribbentrop-Beck”
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Rzeczpospolita
Czy Polacy są ogłupieni polityką historyczną?
Piotr Zychowicz:
O broni nuklearnej i bombie atomowej dla Polski lepiej nie mówić, a już na pewno nie inicjować publicznej dyskusji na ten temat. To po prostu szkodzi naszym narodowym interesom. Ufam, że ta linia polskiego MSZ zostanie utrzymana.
24 kwietnia mija 110. rocznica urodzin Jana Karskiego. Łączył w sobie pozornie sprzeczne przymioty: umiejętność analizy bez emocji i gotowość do postępowania podporządkowanego najwyższym wymaganiom moralnym. Z jednej strony „myślał w sposób zimny, prawie cyniczny”, z drugiej demonstrował bezgraniczną odwagę.
Zgłoszony przez prezydenta Andrzeja Dudę postulat rozmieszczenia taktycznej broni jądrowej NATO w Polsce spotkał się z pełną gróźb, histeryczną reakcją Kremla. To ważny sygnał. Teraz wiemy, czego oni się naprawdę boją.
Firma Spotify chciała pokazać, że polscy artyści wcale nie zarabiają źle. Problem w tym, że przygotowany przez nią raport „Loud & Clear 2023” przyniósł odwrotny efekt. Może czas, wzorem m.in. Francji, wprowadzić w Polsce odgórne tantiemy od serwisów streamingowych?
W wielu polskich gminach nie ma mowy o jakimkolwiek samorządzie. Od lat rządzą ci sami ludzie, którzy nie są zainteresowani żadną zmianą. Lokalne społeczności są zaś tak zniechęcone, że przestały na wybory chodzić.
Wystąpienie ministra Radosława Sikorskiego w Sejmie to był bardzo ciekawy, niekiedy błyskotliwy wykład o nowej polityce zagranicznej. Osłabiony wątkami partyjnych rozliczeń.
Środa przyniosła osłabienie naszej waluty. W długim terminie złoty nadal ma jednak mocne argumenty.
Złoty koryguje wczorajsze umocnienie. Skala tego ruchu na razie pozostaje ograniczona.
Goni go każdy rząd i każda większość sejmowa. Przy starcie jest zwykle dużo hałasu, a potem robi się coraz ciszej.
Ustawy, zwłaszcza te radykalniejsze, uderzając w prawa wielu osób, budzą emocje. Podobnie bywa z uchwałami Sądu Najwyższego, choć mają wyciszać kontrowersje prawne i spory.
To dziwne, że w obecnej sytuacji prezydent nie domaga się uczynienia jego projektu z 2020 r. przedmiotem debaty parlamentarnej. Warto odkurzyć tamtą propozycję złagodzenia prawa aborcyjnego i nadać jej formalny bieg.
Przerzucenie całości problemu frankowego na sądy oznacza, że uporamy się z nim może dopiero w ciągu kilkunastu lat. Nie napawa to nikogo optymizmem. Czy to nie za późno?
Profesorom prawa podsuwam możliwość milczenia w kwestii, która biologicznie ich nie dotyczy.
Jeszcze kilka miesięcy temu Ursula von der Leyen mogła być pewna ponownego wyboru na stanowisko przewodniczącej Komisji Europejskiej. Teraz nad jej kandydaturą zbierają się chmury i pojawiają się inni kandydaci. Wśród nich Mario Draghi.
Presja na szybkie rozliczenie, w tym zarzuty dla Mariusza Kamińskiego za inwigilację Pegasusem – to drugie dno zmiany zespołu śledczych.
24 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę. Wołodymyr Zełenski mówi, że ukraiński przemysł zbrojeniowy ma już większe możliwości produkcyjne od możliwości finansowych Ukrainy.
Dostarczone przez USA Ukrainie czołgi M1A1 Abrams zostały wycofane z linii frontu - informuje Associated Press, powołując się na źródła w armii USA.
CBOS przedstawił wyniki sondażu przeprowadzonego między 8 a 18 kwietnia, w którym spytano Polaków o ich ocenę pracy Sejmu, Senatu i prezydenta Andrzeja Dudy.
USA przygotowują się do zawarcia wartych wiele miliardów dolarów kontraktów na zakup broni i sprzętu wojskowego dla ukraińskiej armii - informuje "Politico".
Od zakończenia produkcji Opla Frontery mija 20 lat. Ale ta nazwa wraca. Tym razem nie będzie kojarzyć się z autem terenowym, a z kompaktowym crossoverem.
24 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę. Rosja zawetowała rezolucję RB ONZ zakazującą umieszczania broni atomowej w przestrzeni kosmicznej.
Afera bukmacherska przyćmiła początek fazy play-off, a jej bohater już nigdy nie zagra w najlepszej koszykarskiej lidze świata.
Po długich oczekiwaniach w tym tygodniu ruszyły rozmowy dotyczące wydzielenia aktywów węglowych ze spółek energetycznych.
Żałuję, że CPK nie wymyślił Jan Kulczyk czy Jurek Owsiak. Zresztą jeśli to ma go uratować, nadajmy portowi imię jednego z wymienionych. Albo Olgi Tokarczuk czy Lecha Wałęsy – to nic, że ma już lotnisko w Gdańsku.
26 kwietnia ruszy w Krakowie Mastercard OFF CAMERA. Podczas ponad 200 projekcji widzowie obejrzą blisko 90 filmów z całego świata
Najwięksi gracze z branży napojów dołączyli do wyścigu w systemie kaucyjnym. Zegar tyka do stycznia 2025 r.
Stadninami koni arabskich w Janowie Podlaskim i Michałowie zarządzają nowe główne hodowczynie, które mają pomóc wyciągnąć spółki z kłopotów, pozostałych po rządach PiS.
Mleko się już rozlało, banki ponoszą ogromne koszty rezerw na kredyty we frankach. Uchwała Sądu Najwyższego im nie pomoże.
PiS ma plan, jak wygrać wybory do PE. Lewica stawia na znane nazwiska. Konfederacja liczy na cztery mandaty. KO nie chce przegrać. Zbroi się Trzecia Droga. Każda z formacji walczy o coś innego, a każdemu najmniej zależy na Unii Europejskiej.
Firma nie może zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów wydatków na wyjazd dla załogi, jeśli jego głównym celem jest rozrywka.
Zanim sędzia trafi na delegację do innego sądu, minister sprawdzi, czy jest ona potrzebna. Kiedy będzie chciał go z niej odwołać, będzie musiał swoją decyzję uzasadnić.
– Odnotowaliśmy aktywność rosyjskich hakerów, ale nie są oni zagrożeniem dla bezpieczeństwa operacji lotniczych – mówi Magdalena Jaworska-Maćkowiak, prezes Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.
Brytyjczycy chcą organizować kwalifikacje olimpijskie, więc zgodzili się, żeby Rosjanie i Białorusini wystąpili na igrzyskach w Paryżu, choć zrobili to po cichu.
Powinna pilnie nastąpić reforma procedur związanych z nadzorem zakładania podsłuchów. Sejmowy raport ministra Adama Bodnara jest do tego dobrym przyczynkiem.
Gemini Polska domaga się od Polski odszkodowania za tzw. aptekę dla aptekarza. Ministerstwo Zdrowia na odpowiedź w sprawie polubownego załatwienia tej sprawy ma czas do maja.
Amerykańskie oddziały są o krok od wycofania się z Nigru, od którego dostaw uranu zależy francuski i europejski przemysł atomowy
Rusza nowy sezon Grand Prix. Nikt już nie pyta, czy Bartosz Zmarzlik będzie najbardziej utytułowanym żużlowcem w dziejach sportu, tylko kiedy to nastąpi.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas