Rymanowski: Rogge. Jacques Rogge, był po Samaranchu. Ale teraz jest inny. Thomas Bach. Niemiec.
Biernat: Ach, Niemiec? No proszę...
Kilka chwil później do ataku - dużo mniej zakamuflowanego, przystąpił Rafał Grupiński, jeden z najwierniejszych stronników Grzegorza Schetyny. Przyznajmy, że był to kontratak, bo wcześniej Biernat zarzucił poecie z Wielkopolski, że jest zbyt łagodny, by kierować klubem PO. Grupiński w takich słowach zrewanżował się o panu ministrowi:
Pusty dzwon bije najgłośniej, takie zachowanie nie przystoi ludziom, którzy dbają o jedność Platformy. Biernat niczym innym się nie zajmował, tylko krytyką kolegów i koleżanek w klubie. Samokrytyka byłaby właściwsza.
To jednak nic w porównaniu z krytyką, jaka spadła na nowego ministra ze strony samej Janiny Paradowskiej. Słynna dziennikarka, razem z Łukaszem Lipińskim z Polityki, uderzyła w niego z takim ferworem - obrzydzeniem nawet - jak gdyby sama była zagorzałą stronniczną frakcji schetynników. Ośmieliła się nawet za nominację Biernata udzielić premierowi nagany.
Niesłychanie nie podoba mi się mianowanie Andrzeja Biernata na stanowisko ministra sportu. Zdecydowanie lepsza była Joanna Mucha. Została skrzywdzona, złożona na ołtarzu bardzo wątpliwych interesów partyjnych. Ganię za to premiera. Po prostu nie uchodziło czegoś takiego wykona. (...)Pan Biernat ma fantastyczną komunikację. Super. Tak trywialnego polityka od dawna nie widziałam