Przedstawiony po 100 dniach rządu, w lutym 2008 r., „plan rządzenia" na 1500 dni władzy czyta się dziś jak niezłą literaturę fantastyczno-naukową. Potem było expose po wygranych wyborach 2011 r. Rok później drugie, a w ślad za nim ruszyły konferencje poszczególnych ministrów, prezentujących zamierzenia, ?z których większość pozostała na papierze. W piątek premier ogłosił kolejny plan rządzenia i znów zapowiedział resortowe konferencje.
To wystąpienie, w 2247. dniu jego rządów, wygląda na najbardziej dotąd konkretne. Może mało ambitne, ale bardzo realistyczne. Po pierwsze dlatego, że to nie jest wyłącznie plan działań rządu, ale przede wszystkim program wyborczy, od którego zależy przyszłość polityczna Tuska. Po drugie dlatego, że to kalendarium działań na najbliższe kilkanaście miesięcy, a więc – co przyznał sam premier – efekt będzie łatwy do zweryfikowania. Po trzecie – dlatego że nad dużą częścią złożonych przez niego zapowiedzi prace trwają od kilku miesięcy, a większość z nich zapewnione ma już też finansowanie.
Premier zwraca się do elektoratu socjalnego – ludzi, którzy pracują na umowach czasowych, boją się utraty pracy i ubóstwa, stoją w kolejkach do lekarzy, bo nie stać ich na prywatną wizytę. Tusk staje do wyścigu po ich głosy z Kaczyńskim i Millerem, porzucając jednocześnie sporą część pierwotnego elektoratu PO, czyli m.in. przedsiębiorców.
– Musimy zacząć konkretnie odpowiadać na to symboliczne pytanie: „Jak żyć?" – mówił, nawiązując do kampanii wyborczej w 2011 r., gdy to pytanie zadawał mu zdesperowany hodowca papryki. Odpowiedzią Tuska jest zwiększenie roli państwa. – Państwo będzie obecne w rozwiązywaniu problemów ekonomicznych, społecznych i rodzinnych – zadeklarował premier, który nie obraża się już o nazywanie go socjalistą.
Wedle tej doktryny rząd ma wdrożyć duże programy aktywizacji bezrobotnych. Tusk wypowiedział wojnę śmieciówkom, które nazwał „pracą odartą z godności". To sygnał do elektoratu socjalnego i napiętnowanie przedsiębiorców, do niedawna przecież wyborców PO – wszak to oni zatrudniają pracowników na śmieciówkach.