Zatrzymywanie własną piersią fali nienawiści i agresji na drodze do zgody to nie kąpiele w płatkach róż, zatem oświecone desygnaty Polski racjonalnej prezentowały w niedzielny wieczór wyraz twarzy, jaki maluje się zazwyczaj na obliczach jednostek unurzanych w odmętach nocnego naczynia. Szoł ten był dużo lepszy od najśmieszniejszych, mazurskich nocy kabaretowych.
Niewiarygodne, ale w studiu wyborczym śmiesznie było wcale nie z racji nieśmiertelnych haseł, które na TVP- owskich widowniach wzbudzają huraganowe nawałnice serdecznej radości, czyli słów, takich jak: Jarosław, PIS, radio, co było tym dziwniejsze, że owe oklepane grepsy gęsto sypały się ze szpar oralnych sproszonych salonowców głównego koryta medialnego nurtu. W niedzielę wszystko bowiem – i Jarosław, i PIS, i radio wraz Polską radykalną - zwaliło się Polsce racjonalnej na łeb jak kupa kamieni.