Wbrew tezom redaktora Tomasza Terlikowskiego, nie ma dowodów na nadzwyczajne ryzyka przy szczepieniach przeciw wirusowi HPV. A monogamia to nie najlepszy sposób by zapobiegać powodowanemu przez tego wirusa rakowi szyjki macicy.
Szokująca była dla mnie lektura felietonu Tomasza Terlikowskiego "Szczepionkowy zamordyzm" („Rz", 3.08.2015). Autor stawia w nim tezę, że szczepionka przeciw wirusowi HPV, powodującemu raka szyjki macicy, jest nieskuteczna i niebezpieczna dla zdrowia, a najlepszym sposobem na zapobieganie temu wirusowi jest wierność małżeńska. To prowadzi go do konkluzji, że wprowadzenie obowiązku szczepień przeciw temu wirusowi jest wyłącznie napychaniem portfeli firm farmaceutycznych.
Trudne do zrozumienia jest, że znany redaktor na forum prestiżowej gazety zamieszcza tekst, w którym powiela niesprawdzone doniesienia naukowe oraz wypowiada ewidentnie błędne twierdzenia, sprzeczne z dorobkiem współczesnej nauki.
Redaktor Terlikowski swój artykuł zaczyna od stwierdzenia iż "nie ma mocnych dowodów na to, że szczepionka ta (przeciwko HPV) rzeczywiście chroni przed rakiem szyjki macicy". Otóż to, że wirus HPV powoduje absolutną większość, jeśli nie wszystkie przypadki zachorowania na raka szyjki macicy, jest w świecie nauk biologicznych i medycznych szeroko akceptowanym faktem, którego odkrywcy w 2008 roku uhonorowani zostali nagrodą Nobla. Na stronach organizacji o niepodważalnym autorytecie medycznym jak Światowa Organizacja Zdrowia, czy amerykańskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób oraz Narodowy Instytut Badań nad Rakiem można znaleźć obszerne materiały opisujące związek wirusa HPV z rakiem szyjki macicy, oraz skuteczność szczepionek przeciwko HPV. Jak piszą autorzy oryginalnych prac opisujących wyniki testów klinicznych tych szczepionek opublikowanych w jednych z najbardziej cenionych pism medycznych: "łączna zapadalność na przewlekłe zakażenie bądź zachorowalność na HPV (...) spadła o 90%" (Lancet Oncol. 2005 May;6(5):271-8.), czy też: "obserwowaliśmy 100% skuteczność szczepionki przeciwko wszystkim zmianom histologicznym związanymi z HPV(...)" (Lancet. 2006 Apr 15;367(9518):1247-55.)
W swoim artykule redaktor Terlikowski karci Sejm za to iż jego "decyzją (...) postanowiono płacić koncernom 1500 zł za szczepionkę". Rozumiem że wydaje się to wysoką kwotą, jednak autor nie zadał sobie trudu aby skonfrontować tę kwotę z kosztami leczenia raka szyjki macicy, które np. w przypadku niektórych eksperymentalnych terapii badanych w USA mogą wynieść ponad 1,3 miliona dolarów od pacjenta (J Clin Oncol. 2011 Apr 1;29(10):1230-2.). W Polsce na regularne leczenie tego raka wydajemy oczywiście znacznie mniej, w 2009 roku było to w całym kraju 42 miliony złotych na bezpośrednie leczenie i 45 milionów na diagnostykę (Ginekol Pol. 2010 Oct;81(10):750-6.) nie licząc różnych kosztów pośrednich (np. w wyniku zwolnień z pracy). Uwzględniając iż w zeszłym roku w Polsce urodziło się 181899 dziewczynek (dane MSW), roczne koszty szczepień chroniących w dużej mierze przed tą śmiertelną chorobą w kraju przy szczepionce wartej 1500 złotych wyniosły by około 270 miliony złotych. To jest oczywiście więcej niż kosztuje nas dotychczas stosowana, mało skuteczna terapia, ale należy tu przecież uwzględnić wartość trudną do oszacowania, czyli cenę ludzkiego życia uchronionego przed tą ciężką chorobą.