Michael Lester zadzwonił w noc sylwestrową pod numer 911 wyznając z rozbrajająca szczerością, że właśnie pod wpływem alkoholu kieruje ciężarówką.
Policyjny dyspozytor, próbując ustalić jego miejsce pobytu usłyszał tylko, że kierowca jest zbyt pijany, by móc określić, gdzie jest. Zdołał jedynie zauważyć, że jedzie pod prąd.
Dyspozytor przeciągał rozmowę, by umożliwić policjantom namierzenie kierowcy. Wielokrotnie namawiał rozmówcę, by zaparkował samochód w pierwszym możliwym miejscu i czekał, aż funkcjonariusze go znajdą.
Udało się to dopiero po dłuższej chwili, ale pijany kierowca wybrał nie najlepsze miejsce na postój - zaparkował swój samochód po prostu na środku drogi. Na szczęście po chwili znaleźli go policjanci.
Kierowca przyznał się do wypicia kilku piw i zażycia metamfetaminy. Powiedział również, że przez ostatnie cztery dni spał zaledwie cztery godziny.