Media nie podają personaliów 36-latka ze względu na dobro dzieci. Mężczyzna będzie mógł się starać o zwolnienie warunkowe z więzienia najwcześniej po 30 latach spędzonych za kratami - podała australijska stacja ABC News. Skazany przyznał się do morderstwa.
Ofiarą 36-latka padła jego 27-letnia żona, którą zasztyletował w zamieszkiwanym przez parę domu na przedmieściach Melbourne. Do zbrodni doszło w lipcu 2016 roku. Jedno z dzieci zeznających potem przed policją powiedziała, że po ataku ojca ciało ich matki było jedną wielką plamą krwi.
O brutalności ataku świadczy fakt, że 36-latek wyłupił żonie jedno oko i obciął dwa palce. Autopsja wykazała, że na ciele kobiety znajdowało się wiele blizn, co świadczyło o tym, że w przeszłości padała już ofiarą przemocy domowej.
Dzieci zeznały, że po zabójstwie ojciec okręcił ciało żony folią i taśmą klejącą, po czym ukrył je w bagażniku samochodu. Potem zabrał dzieci i wraz z nimi porzucił ciało matki niedaleko domu. Po wszystkim zabrał dzieci - w wieku 2,4 i 6 lat - do pobliskiej cukierni na ciastka.
Policja ustaliła, że 36-latek wcześniej mówił szwagrowi, że kłócił się z żoną, która nie chciała się zgodzić na wyjazd do Syrii, gdzie mężczyzna chciał wstąpić w szeregi Daesh.