W czwartek "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że Lisiński miał pożyczyć 30 tys. zł od 26-letniej ofiary księdza Romana B., która dzięki pomocy jego fundacji wywalczyła milion złotych zadośćuczynienia za gwałty i tortury. Niedługo później Lisiński przysłał kobiecie list, w którym napisał, że cierpi na raka trzustki i potrzebuje pieniędzy na nowatorską terpię. Ta pożyczyła mu 20 tys. zł i 10 tys. przekazała w prezencie. Z kolei Tomasz Sekielskim, autor dokumentu "Tylko nie mów nikomu" o pedofilii wśród duchownych, powiedział, że Lisiński miał być jednym z bohaterów filmu, ale za występ w nim zażądał od twórców filmu 50 tys. zł.
Dowiedz się więcej: Prezes fundacji "Nie lękajcie się" wyłudził pieniądze od ofiary księdza pedofila. Odchodzi
Lisiński wydał oświadczenie, w którym poinformował o swojej dymisji i poprosił o niełączenie jego działań z działalnością fundacji.
- To dla nas wielki szok - skomentowała w rozmowie z Onetem posłanka Joanna Scheuring-Wielgus, zasiadająca w Radzie Fundacji "Nie lękajcie się". - Dowiedzieliśmy się o tym we wtorek, od jednej z ofiar. Rada Fundacji szybko zwołała posiedzenie. Musieliśmy się zjechać z rożnych miejsc. Posiedzenie odbyło się wczoraj. Trwało cały dzień, do nocy. To była szybka reakcja - przekonywała.
Scheuring-Wielgus poinformowała, że fundacja czeka na wyniki audytu. - Na 14 czerwca mamy zaplanowane spotkanie Rady i Zarządu. Wtedy zapadną ostateczne decyzje. Fundacja będzie informowała na bieżąco o kolejnych krokach - zapowiedziała.