Jak informuje NBC Boston, do strzelaniny pomiędzy policją a Justonem Rootem doszło w lutym. Na komisariat wpłynęło zgłoszenie o uzbrojonym człowieku w okolicach szpitala Brigham and Women’s Hospital.
Gdy jeden z funkcjonariuszy zobaczył mężczyznę, który miał sięgnąć po broń, także wyjął pistolet. Jak się później okazało, była to zabawka do paintballa. Policjant oddał strzały i zranił mężczyznę, po czym potknął się i upadając strzelił z zabawkowego pistoletu. Następnie Root zdołał wsiąść do samochodu, ale po kilku minutach rozbił się, wysiadł i upadł na ziemię. Gdy próbowała opatrzyć go ratowniczka medyczna, funkcjonariusze kazali jej się odsunąć.
Mimo że policjanci nie widzieli broni w rękach 41-latka, a on leżał na ziemi bezbronny, oddali do niego 31 strzałów w ciągu trzech sekund.
Rodzina 41-latka oskarża funkcjonariuszy o użycie nadmiernej siły, napaść i pobicie, spowodowanie śmierci oraz nieprzestrzeganie standardów i zasad. - Został zabity bez powodu - podkreślił ojciec zabitego.
W pozwie umieszczono także nagranie wideo, z którego wynika, że funkcjonariusze nie próbowali udzielić mężczyźnie pomocy medycznej po strzelaninie. Mieli też nawzajem sobie gratulować mówiąc między innymi; ”Tak, zabiłem tego sku...na" i "opróżniłem na niego swój magazynek".