Fikcyjne spółki służące do nielegalnych operacji i gotówka wywożona w torbach, z pominięciem systemu bankowego, bez wiedzy fiskusa – takie nadużycia azjatyckich firm działających w centrum handlowym pod Warszawą kontrole skarbówki i służb zaczęły ujawniać już kilka lat temu. Jak się okazuje, problem nie zniknął.
Śledczy rozbili właśnie zorganizowaną, międzynarodową grupę przestępczą, która wytransferowała z Polski 5,8 mln dol., oszukując Skarb Państwa na podatkach – z tego tytułu straty sięgnęły 6 mln zł.
– Przestępstwa zarzucane podejrzanym to, obok kierowania albo działania w zorganizowanej grupie przestępczej, nieujawnienie transakcji i przychodów podlegających opodatkowaniu oraz pranie brudnych pieniędzy – mówi „Rzeczpospolitej" Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie, która rozbiła grupę wspólnie z policjantami białostockiego zarządu Centralnego Biura Śledczego Policji przy wsparciu Podlaskiego oraz Mazowieckiego Urzędu Celno-Skarbowego.
Grupa (działająca od 2017 r.) importowała głównie odzież z Dalekiego Wschodu drogą morską poprzez kraje strefy Schengen, wykorzystując do tego fikcyjnie działające stworzone tylko w tym celu spółki. Następnie towary były sprzedawane w centrum handlowym w Wólce Kosowskiej, z omijaniem podatków, a zyski transferowano do Chin, Hongkongu i Emiratów Arabskich.
Formalnie grupą miał kierować 54-letni Polak (oficjalnie prokurent bądź współwłaściciel spółek wykorzystywanych w procederze). Od niego Hindusi przejmowali kwoty od 30 do 100 tys. dol. Zyski ze sprzedanych towarów były wywożone także bezpośrednio w gotówce.