Mięso wołowe to niemal nieodłączny element lokalnej kultury w Argentynie czy też podstawa letniego grillowania w USA. Jednak rosnące ceny wołowiny sprawiają, że mięso znika z menu wielu konsumentów. Na wzrost cen składa się wiele czynników, które wzajemnie napędzają spiralę wzrostu.
Czytaj także: Polacy ruszyli po roślinne mięso. Wielki wzrost sprzedaży
Przede wszystkim mocno wzrósł popyt ze strony Chin, gdzie import napędzany jest faktem, że afrykański pomór świń zdziesiątkował stada parę lat temu, zmniejszając podaż popularnej tam wieprzowiny, co wymusiło szukanie zamienników. Import z Argentyny czy Brazylii do Chin wzrasta też przez fakt, że stosunki Chin z Australią popsuły się na tyle, że Pekin zawiesił import z tego kierunku. W efekcie w ciągu czterech miesięcy 2021 roku z Argentyny importowano 178 482 tony wołowiny w porównaniu do 152 776 ton rok wcześniej w porównywalnym okresie.
To przełożyło się na gwałtowny skok cen w Argentynie i spadek spożycia mięsa do najniższego od 100 lat poziomu. Argentyna, by ratować rynek wewnętrzny wstrzymała eksport, co spotkało się z protestami hodowców. Wielu hodowców w ramach protestu wstrzymało sprzedaż, co przełożyło się na dalszy wzrost cen.
Zwiększony popyt ze strony Chin sprawia, że ceny rosną w USA i w Brazylii, które wciąż jeszcze zmagają się z problemami spowodowanymi przez pandemię. W 2020 dużym problemem były przerwy w produkcji w rzeźniach spowodowane lokalnymi ogniskami koronawirusa, które „wymiatały” pracowników z zakładów zatrzymując produkcję. Dotyczy to nie tylko wołowiny, ale także innych gatunków mięsa.