Córka Zbigniewa Ćwiąkalskiego, byłego ministra sprawiedliwości w rządzie Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, poczuła się pomówiona o udział w aferze reprywatyzacyjnej po tym, jak prezes stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa Jan Śpiewak ujawnił jej rolę w reprywatyzacji kamienicy przy ulicy Joteyki 13 w Warszawie. Kamienicę oddano w zarząd współwłaścicielowi, który nie żył od 50 lat. Jego kuratorem w 2008 r. ustanowiono mec. Górnikowską-Ćwiąkalską.
Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia orzekł, że Jan Śpiewak jest winien pomówienia. Zdaniem sądu było to działanie zamierzone, które mogło poniżyć prawniczkę w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego dla wykonywania zawodu adwokata. Sąd utajnił wówczas uzasadnienie wyroku.
Od wyroku odwołała się Bogumiła Górnikowska-Ćwiąkalska, która żądała wyższej kary dla Jana Śpiewaka. Sąd odwoławczy utrzymał jednak wyrok I instancji.
Czytaj też: Skarga kasacyjna RPO ws. wypowiedzi Jana Śpiewaka o dzikiej reprywatyzacji
"Przegrałem. Sąd uczynił mnie kryminalistą." - napisał Jan Śpiewak na swojej stronie na FB. - "Za obronę słabszych, za obronę sprawiedliwości. Za ujawnienie, że córka ministra Ćwiąkalskiego brała udział w nielegalnej reprywatyzacji kamienicy na Ochocie jako kurator 120-latka. Jestem jedyną osobą skazaną już dwukrotnie prawomocnym wyrokiem w związku z afera reprywatyzacyjna. Mimo tego, że udowodniliśmy, że mecenas Ćwiakalska wielokrotnie niedopełnila swoich obowiązków a swoimi działaniami doprowadziła do tragedii i dramatu lokatorów." - skomentował. Poinformował, że Sąd bez podana przyczyn utajnił uzasadnienie wyroku, co narusza jego [Śpiewaka] konstytucyjne prawo do jawnego procesu. - W ramach mojego prawa do nieposłuszeństwa obywatelskiego nie zamierzam wykonywać tego wyroku. A 10 tysięcy nawiązki na rzecz córki ministra traktuje jako splunięcie w twarz ofiarom reprywatyzacji. W tym czterech przedwczesnych zgonów lokatorów na Joteyki. Jeśli będę musiał iść do więzienia w tej sprawie niech tak się stanie. Może to obudzi sumienia ludzi - pisze Jan Śpiewak.