Gazeta przypomina, że Stanisław B. w krakowskim hipermarkecie ukradł 7 paczek kawy wartych 337 zł. Sąd Rejonowy dla Krakowa Podgórza w 2008 r. w oparciu o opinię biegłych medyków, zastosował w stosunku do mężczyzny detencję, czyli tzw. środek zabezpieczający w postaci umieszczenia w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym w Rybniku. Stanisław B. przebywał w nim 8 lat. Wyszedł na wolność dzięki decyzji Sądu Najwyższego, który rozpoznał kasację wniesioną przez RPO na korzyść mężczyzny.
Za bezzasadną izolację w Rybniku domagał się rekordowego zadośćuczynienia w wysokości 11 mln zł. Argumentował, że stracił tam najlepsze lata życia. Nie założył rodziny, choć przed izolacją miał narzeczoną.
Jak podaje "Dziennik Polski" Sąd Okręgowy w Krakowie przyznał mężczyźnie milion złotych. Apelację od tego wyroku złożyli obrońca i oskarżyciel publiczny. Prokurator Lidia Jaryczkowska na sali rozpraw przekonywała, że Stanisław B. dopiero w Rybniku został poddany leczeniu, a stosowane tam metody mieściły się w granicach dopuszczalnych w terapii. Reprezentujący pokrzywdzonego mec. Piotr Wojtaszak replikował, że opinia biegłych wskazywała na błędy medyków z Rybnika, a jego klient dopiero teraz układa sobie życie, korzysta z dobrowolnej pomocy lekarza i stosuje się do jego zaleceń.
Sąd Apelacyjny w Krakowie podzielił część argumentów adwokata i podwyższył kwotę zadośćuczynienia do 2 mln zł. Sędzia Krzysztof Marcinkowski zwracał uwagę, że państwo musi ponosić odpowiedzialność za swoje instytucje. - O tym jak funkcjonował szpital niech świadczy fakt, że Stanisławowi B. odmawiano nawet podawania wody, by „mu się leki z ciała nie wypłukały" - mówił sędzia cytowany przez "DP".