Andrzej Seremet przekazał ministrowi sprawiedliwości Cezaremu Grabarczykowi projekt zmian w kodeksie wykroczeń. Nowa koncepcja odciążyłaby sądy, które mogłyby więcej czasu poświęcić na poważne procesy.
Proponowana nowelizacja jest skutkiem spraw takich, jak przypadek Krzysztofa Olkowicza. Schizofrenik za „kradzież" batonika trafił do aresztu. Dyrektor koszalińskiego więzienia przeciwstawiając się przepisom uiścił karę za osadzonego, po czym został uznany winnym złamania regulaminu. Zdaniem Seremeta takie sprawy w ogóle nie powinny trafiać na sale sądowe.
Zastosowanie łagodniejszych środków karnych mających na celu wychowanie sprawcy będzie zależało de facto od sklepikarzy. Zgodnie z projektem będą oni mieli możliwość nie zgodzić się na udzielenie upomnienia. W takim wypadku sprawa trafi na wokandę.
Podobnie, przed sądem będą stawiani recydywiści, jeśli kradzież miała charakter zuchwały lub gdy sprawca sprzeciwił się naprawieniu szkody i nie przyznające się do wykroczenia.
Prokurator generalny nie chce też, by łagodnie byli traktowani złodzieje gazet, papierosów czy alkoholu. Nie są to artykuły pierwszej potrzeby.