– W Polsce ogłoszony został stan epidemii. Codziennie ponawiane są apele o pozostanie w domach, bo tylko w ten sposób możemy obronić się przed wirusem, tymczasem szczególnie w weekend na Półwysep Helski przyjeżdża wiele turystów z całego kraju. Jeżeli wszystkie atrakcje turystyczne są zamknięte, podobnie jak i restauracje, wszyscy kierują się w stronę plaży czy na cypel. Przy tych ilościach osób, które przyjeżdżają, nie są przestrzegane żadne standardy zachowania minimalnej odległości. To jest niebezpieczne – mówi w rozmowie z „Rz" Mirosław Wądołowski, burmistrz Helu. – Dlatego w poniedziałek wystąpiłem do wojewody pomorskiego o czasowe ograniczenie wjazdu na półwysep dla turystów. Wystarczy jeden patrol policji czy Straży Granicznej postawiony przy drodze wjazdowej – dodaje.
Jego śladem chce pójść Krzysztof Swat, burmistrz Krynicy Morskiej. „Jeżeli decyzja wojewody pomorskiego będzie pozytywna dla Półwyspu Helskiego, zamierzam zwrócić się z podobnym wnioskiem do wojewody w odniesieniu do Krynicy Morskiej, a jeżeli wójt Sztutowa zechce się dołączyć do takiego wniosku, to również o ograniczenie dostępu do Mierzei Wiślanej" – napisał w wydanym oświadczeniu.
Czytaj także: Koronawirus: sanatorium w Ustroniu żąda od seniorów opłat za wcześniejszy wypis
– Nie budziło kontrowersji zamknięcie Morskiego Oka czy innych szlaków turystycznych w górach, podobnie wątpliwości nie powinno budzić czasowe ograniczenie wjazdu na Półwysep Helski dla osób niebędących jego mieszkańcami – podsumowuje burmistrz Wądołowski.